Panie świetnie się znają i trwale przyjaźnią, ostatnio widziano je razem na obiedzie podczas Wimbledonu, ale na korcie postawią na profesjonalizm. W tegorocznym US Open Juvan pokonała już pięć rywalek, w kwalifikacjach Laurę Pigossi, Harukę Kaji i Himeno Sakatsumę, w turnieju głównym Elisabettę Cocciaretto (29) i Lauren Davis, więc na łatwy sukces liczyć nie można, choć wygrana Słowenki byłaby niewątpliwą sensacją.
US Open. Magda Linette i Magdalena Fręch odpadły
Nie będzie w piątek innego meczu singlowego z polskim udziałem, druga kandydatka, Magdalena Fręch, przegrała 3:6, 3:6 z Karoliną Muchovą. Trzecia, Magda Linette, została wyeliminowana przez Jennifer Brady, która pokonała Polkę 6:1, 2:6, 6:2. Kryzys formy pani Magdy po półfinale Australian Open wydaje się nie przechodzić, nadal trzeba czasu, by Polka grała na miarę swego rankingu (24. WTA). Na razie trwa odliczanie turniejów, w których Magda Linette szybko odpada, ale z Nowego Jorku nie wyjechała, gdyż startuje też w turnieju deblowym z Bernardą Perą u boku.
Mecze US Open na razie przynoszą zmienne emocje, nudy też się zdarzają nawet podczas sławnych sesji wieczornych, zwłaszcza gdy Jelena Rybakina wygrywa walkowerem, a Taylor Fritz i Frances Tiafoe mają słabych rywali. Większość faworytek i faworytów na razie nie zawodzi, choć był wyjątek. Głośną porażkę zaliczył Stefanos Tsitsipas, który po czterech godzinach walki przegrał ze szwajcarskim kwalifikantem Dominikiem Strickerem (128. ATP) 5:7, 7:6 (7-2), 7:6 (7-5), 6:7 (6-8), 3:6 i znów wcześnie opuszcza turniej singlistów w Nowym Jorku (gra jeszcze w deblu z bratem Petrosem). Grek tłumaczył, że zagrał poniżej oczekiwań z powodu trudności w poruszaniu się po korcie, ale ta wymówka wiele nie wyjaśnia. Są opinie, że tenisowi Stefanosa zaszkodziła raczej korekta w składzie trenerskim – ponownie zatrudnił Marka Philippoussisa obok ojca Apostolosa, by na zmianę towarzyszyli mu w turniejach. Fakty są, jakie są: w całym amerykańskim tournée Tsitsipas grał słabo, ale nadal wierzy się, że talentu i pracowitości powinno mu wystarczyć, by powrócił między najlepszych.
US Open. Woźniacka wygrała jak dawna Karolina
Meczem dnia, z punktu widzenia tych, którzy tenis zawodowy śledzą od lat, było spotkanie Petry Kvitovej (nr 11) z wracającą po trzyletniej przerwie Karoliną Woźniacką. W tym spotkaniu widzowie nie mieli powodów do narzekań. Mistrzynie wielkoszlemowe zagrały ze sobą 15. raz (poprzedni mecz oglądano w 2018 roku w WTA Finals), dały pokaz ambicji, zaangażowania i fachowości. Wygrała nieoczekiwanie 7:5, 7:6 (7-5) Woźniacka. To był jej dopiero piąty mecz po powrocie do WTA Tour. Okazała się szybka i skuteczna jak przed laty. Była dawną Karoliną, która dobiegnie do każdej piłki i w aktywnej obronie potrafi odbijać piłki jak nikt. – Odkąd tu jestem, czuję się świetnie, na kortach i poza nimi. Zagrałam dobrze, zachowałam spokój i potrafiłam zebrać siły, nawet gdy nie wykorzystałam kilku piłek meczowych – mówiła szczęśliwa Dunka. Nowy Jork często był dla niej miejscem udanej rywalizacji, dwukrotnie grała w finałach US Open. Jej kolejną rywalką będzie Jennifer Brady, szkoda że nie Magda Linette.
Po słabo działającym podręcznym systemie VAR dla sędziów stołkowych turniej ma drugi problem – intensywny zapach palonej trawki, jaki towarzyszy niektórym meczom. Alexander Zverev po pobycie na korcie nr 17 rzekł nawet: „Zdecydowanie pachnie tu salonem Snoop Dogga”. Poczuły to także Maria Sakkari (ale nie uzasadniła w ten sposób porażki) i Marketa Vondrousova. Działacze USTA twierdzą, że na terenach turniejowych nikogo nie złapano na paleniu czegokolwiek (US Open to strefa wolna od dymu), być może zapach konopi dochodzi z przyległego parku.