To był trzeci set spotkania pierwszej rundy Murray - Corentin Moutet. Brytyjczyk prowadził 5:3, było 15:30, serwował po wygranie meczu i zagrał skrót. Sędzia Louise Engzell przerwała akcję, bo uznała, że Francuz nie zdążył jej odbić przed drugim kozłem. Moutet poprosił o powtórkę. System jednak zawiódł.
Widzowie zobaczyli powtórkę spornej sytuacji na telebimie. Engzell tymczasem wzięła krótkofalówkę, założyła słuchawki, nachyliła się nad tabletem. Wszystko trwało ponad trzy minuty. Tablet nie zadziałał. Sędzia, a także fani na trybunach, widzieli wprawdzie na telebimie powtórkę akcji, ale na jej podstawie nie można było zweryfikować pierwotnej decyzji. Arbiter wyjaśniła to zgromadzonym na Grandstand Stadium.
Czytaj więcej
Iga nieustannie uczy się nowych rzeczy i zaskakuje mnie mądrością. Cieszę się, że zaraziłem ją konsekwencją do sportu – mówi „Rzeczpospolitej” ojciec najlepszej polskiej tenisistki Tomasz Świątek.
Engzell wytłumaczyła wszystko także Moutetowi, który był zdumiony. Gem potrwał jeszcze kilka minut, bo Brytyjczyk zmarnował trzy piłki meczowe, a Francuz - szansę na przełamanie. Murray ostatecznie zwyciężył 6:3, 7:5, 6:3. Eksperci orzekli zaś, że sędzia przy spornej akcji się nie pomyliła.
US Open. Andy Murray - Corentin Moutet i nieudany VAR
- Nie wiem, jak to wszystko powinno działać i kto ma podejmować decyzje, ale nagranie, które zobaczyliśmy pokazało dość jasno, że piłka odbiła się od kortu dwa razy - mówi Murray. - Widzieliśmy całą sytuację jakieś dziesięć razy. Coś w tym dość ważnym momencie meczu najwyraźniej nie poszło zgodnie z planem. Jestem zwolennikiem korzystania z technologii, ale ona musi działać. Tym razem to wszystko zamieniło się w swego rodzaju farsę.