W Pucharze Davisa były cztery finały z udziałem Argentyny – wszystkie przegrane: w 1981 roku z USA, w 2006 z Rosją, w 2008 i 2011 z Hiszpanią. Polska zagra za kilka dni z drużyną głodną sukcesu i wciąż niespełnioną.
Fundamentalne trzytomowe dzieło „Historia del tenis en la Argentina" Roberto Andersena i Eduardo Puppo w opisie początków „deporte blanco" sięga roku 1806. Powołuje się na przekazy z czasów zapomnianej brytyjskiej inwazji na Buenos Aires. Już wtedy donoszono o dziwnej grze przez siatkę na podwórcu willi w Cabildo de Luján w wykonaniu wziętych do niewoli angielskich oficerów.
Bardziej pokojowa wersja mówi o wpływie pracowników brytyjskich kompanii zaproszonych pod koniec XIX wieku do Argentyny w celu budowy kolei żelaznych. Ekonomiczny i socjalny związek narodzin pierwszych klubów tenisowych z przystankami kolejowymi jest wyraźny. Tenisowa federacja Argentyny powstała w 1921 roku, czerpiąc rzecz jasna wszystkie regulacje z tenisa brytyjskiego.
Kronikarze argentyńscy chętnie podają nazwiska pionierów, debiutantów w Pucharze Davisa, także pierwsze mistrzynie kobiecego tenisa nad River Plate, ale, szanując te postaci, trudno twierdzić, że podbiły one świat, choć Alfredo Villegas, Alejo Russell, Heraldo Weiss, Alberto Basaldúa, Hector Etchart, Felisa Piédrola, Enrique Morea i inni pojawiali się w rozgrywkach międzynarodowych, nawet w Wielkim Szlemie.
Wielki tenis w Argentynie zaczął się od Guillermo Vilasa. Mistrz urodził się Mar del Plata w 1952 roku. Gdy miał 12 lat, wygrał pierwszy turniej klubowy (w mikście), ledwie skończył 17, już pojawił się w zawodowym tenisie, choć próbował być prawnikiem jak ojciec.