Korespondencja z Londynu
Warto było oglądać pięć setów, jakie rozegrali na korcie centralnym Rublow i Aleksander Bublik. Rosjanie (jeden bez barw, drugi w barwach Kazachstanu) dali coś z klasyki – po dwóch setach dla Rublowa, przyszły dwa tie-breaki dla jego rywala, po drodze były piłki meczowe obronione przez grającego z talentem i niemałą nonszalancją Bublika. Zwyciężył 7:5, 6:3, 6:7 (6-8), 6:7 (5-7), 6:4 ten pierwszy, który tenis traktuje w pełni poważnie, więc była to opowieść z morałem.
Kort centralny bardzo lubi takie wydarzenia, to sól tenisa na trawie, jest o czym opowiadać znajomym i rodzinie oraz wszystkim innym, którzy nie mieli szczęścia kupić biletu na największy kort na Wyspach Brytyjskich.
Ukłonów już nie ma
Z boku działy się też interesujące rzeczy, wygrała bowiem czwarty mecz Jessica Pegula (Łesja Curenko uległa 1:6, 3:6), awansował do ćwierćfinału Roman Safiulin (pokonał Denisa Shapovalova), do 1/8 finału weszli Grigor Dimitrow, Madison Keys, Jiri Lehecka oraz małoletnia Mirra Andriejewa (rocznik 2007) z Krasnojarska, z której udanego debiutu (poprzez kwalifikacje) robi się już wielkie wydarzenie, być może słusznie, ale można mieć wrażenie, że to jeszcze nie jest młoda Maria Szarapowa. Jednym słowem na kortach działo się wiele, poza nimi też, bo Wimbledon dopiero jako całość, robi odpowiednie wrażenie.
Czytaj więcej
Poziom będzie bardzo wysoki, a korty oraz piłki takie, jak podczas US Open – mówi „Rz” dyrektor turnieju BNP Paribas Warsaw Open, były deblista i uczestnik turniejów Masters Mariusz Fyrstenberg.
Niezorientowani w brytyjskim podejściu do oglądania tenisa w świątyni przy Church Road być może nie wiedzą, że wielce zajmujące jest nie tylko oglądanie fascynujących wolejów i niebanalnych slajsów oraz przeróżnych charakterów kortowych, ale np. śledzenie Royal Box, czyli loży królewskiej, która taką pozostaje z nazwy, ale dostojeństwo zawdzięcza dziś tym mniej szlachetnie urodzonym, niekiedy po prostu znanym i bogatym, ale nie tylko.