Reklama
Rozwiń

Serbska zagadka

Turniej już bez Novaka Djokovicia. Dziś gra Agnieszka Radwańska.

Aktualizacja: 03.07.2016 20:22 Publikacja: 03.07.2016 19:46

Novak Djoković przegrał w trzeciej rundzie z Samem Querreyem 6:7 (6-8), 1:6, 6:3, 6:7 (5-7)

Novak Djoković przegrał w trzeciej rundzie z Samem Querreyem 6:7 (6-8), 1:6, 6:3, 6:7 (5-7)

Foto: AFP

Relacja z Londynu

W opowieściach o pierwszym tygodniu Wimbledonu 2016 na zawsze pozostanie bolesna porażka serbskiego mistrza z Samem Querreyem, po niej większego wybuchu już raczej nie będzie. Novak Djoković odleciał do Belgradu, pozostawiając wszystkich w niepewności, co stoi za przegraną, której powinno nie być.

Ostatni raz odpadł w trzeciej rundzie Wielkiego Szlema siedem lat temu. Zamiast rekordowego 31. kolejnego zwycięskiego meczu w turnieju z wielkiej czwórki, zamiast piątego z rzędu sukcesu w południowo-zachodnim Londynie zostawił domysły: czy był w pełni zdrowy, czy stracił motywację, czy ciąg dalszy będzie ucieczką od tenisa.

Odpowiedzi Djokovicia były wymijające, sugestie niejasne. – Nie czas o tym mówić – odpowiadał, gdy ktoś mocniej naciskał. Wimbledon da sobie bez niego radę, sporo sław zostało, teraz światła skierowane zostaną na Andy'ego Murraya i Rogera Federera, taki męski finał też zadowoli Londyn i okolice.

Ostatni rywal Djokovicia, cichy Sam Querrey z Kalifornii, ma swoje pięć minut sławy, ale z racji wrodzonej skromności przesadnie się nie puszy. Ma prawie 28 lat, wygrał osiem turniejów ATP (w tym cztery w Los Angeles, także raz na trawie w Queen's), był kiedyś 17. na świecie, teraz jest 41. Bardzo mocny serwis, prosta, skuteczna gra, baseballowy bekhend – tyle wie o nim przeciętny kibic.

Dziennikarze wyciągnęli z Querreya, że za namową przyjaciół w ubiegłym roku brał udział w programie telewizyjnym „Millionare Matchmaker" (to rodzaj „Randki w ciemno" dla celebrytów), w którym spotkał interesującą dziewczynę, ale po programie nic ze związku nie wyszło. Sam nie jest jednak w tych sprawach gapa, do Londynu przyleciał z modelką Abby Dixon.

W Wielkich Szlemach w Melbourne i Paryżu odpadał w tym roku w pierwszej rundzie. Jeśli wygra w poniedziałek z Francuzem Nicolasem Mahutem, będzie pierwszy raz w ćwierćfinale.

Środkowa niedziela, która po raz czwarty (na 130 turniejów) została dniem roboczym dla części uczestników, minęła względnie spokojnie. Program turnieju został uratowany, opóźnienia narobiono, dodatkowe przychody wyrównały wcześniejsze straty. Publiczności było nieco mniej niż zwykle, kasy w bramach pozostały zamknięte, jednak bilety po 70 (kort centralny), 40 (kort nr 1) i 20 funtów (wejściówka na teren turnieju) rozeszły się w internecie w 27 minut.

Porażki Roberty Vinci (nr 6), Timei Bacsinszky (11) oraz Juana Martina Del Potro (bez rozstawienia, ale idzie za nim sława z przeszłości i sympatia) nikim nie wstrząsnęły. Serena Williams grała z Anniką Beck 51 minut, straciła trzy gemy. Dla Amerykanki było to 300. zwycięstwo w Wielkim Szlemie. Jeszcze siedem i padnie rekord Mariny Navratilovej.

Najwięcej widzów obejrzało spotkanie Johna Isnera z Jo-Wilfriedem Tsongą, które zaczęło się w sobotę (było 2-1 w setach dla Amerykanina), a skończyło w niedzielę wynikiem 19:17 dla Francuza w secie piątym. Isner – wiadomo, ma już nieśmiertelną wimbledońską sławę dzięki 11-godzinnemu (plus 5 minut) meczowi z Mahutem w 2010 roku i stosownej tabliczce z tej okazji na ścianie kortu nr 18. W niedzielę osiągnęli z Tsongą czas 4 godziny i 25 minut, co na tabliczkę na korcie nr 2 nie zasługuje.

Polskie starty w weekend, wyłączywszy Agnieszkę Radwańską, która wygrywając w sobotę z Kateriną Siniakovą 6:3, 6:1, zachwyciła sporo osób na korcie nr 3, wielu radości nie przyniosły. W deblach odpadły wszystkie pary z polskim udziałem. Zostały miksty, ale to nie jest wielkie pocieszenie.

Radwańska gra w poniedziałek z Dominiką Cibulkovą, którą los lubi ostatnio kierować przeciw Polce dość często. Bilans ogólny tuzina spotkań od 2006 roku wypada lepiej dla Agnieszki (7-5). W tym roku grały trzy razy, zawsze trzysetówki: w Indian Wells na twardych kortach wygrała Radwańska, następnie na ziemnych kortach w Madrycie i na trawie w Eastbourne lepsza była Słowaczka.

Odesłać bojową Dominikę do Bratysławy jest zadaniem trudnym, choć rywalka chyba nie spodziewała się ogromnego sukcesu w Londynie, planując małżeństwo z inżynierem leśnikiem Michalem Navarą w dniu kobiecego finału Wimbledonu.

– Cóż, Dominika gra bardzo dobrze na trawie, będę musiała spisać się nawet lepiej niż w sobotę, by ją pokonać. Muszę być agresywna, próbować narzucić mój plan gry, nie czekać na błędy. Muszę pokazać bardzo solidny tenis przez dwa albo trzy sety – mówiła Polka, pytana o sposób na pannę młodą ze Słowacji.

Recepta wydaje się słuszna, choć Wimbledon widział nieraz, że plany to jedno, a życie drugie, zwłaszcza gdy mecze przerywa deszcz. Prognoza na poniedziałek – trochę słońca, raczej chłodno, bez opadów.

Relacja z Londynu

W opowieściach o pierwszym tygodniu Wimbledonu 2016 na zawsze pozostanie bolesna porażka serbskiego mistrza z Samem Querreyem, po niej większego wybuchu już raczej nie będzie. Novak Djoković odleciał do Belgradu, pozostawiając wszystkich w niepewności, co stoi za przegraną, której powinno nie być.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Tenis
Mistrz Wimbledonu zawieszony. Kolejny taki przypadek w tenisie
Tenis
Iga Świątek wzięła na siebie zbyt wielki ciężar. Nie miała jeszcze tak trudnego sezonu
Tenis
Joao Fonseca jak Jannik Sinner. Nowa siła w męskim tenisie
Tenis
Iga Świątek z dwoma zwycięstwami. Czas na Australię
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Tenis
Podcięte skrzydła Orłów. Iga Świątek daleko od finału
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku