Spacer lidera światowego rankingu do finału nie zakończył się fiestą na największym korcie świata. Wprost przeciwnie – Djoković z każdym upływającym gemem czwartego seta cierpiał coraz bardziej. Przed finałem wszyscy zadawali sobie pytanie, czy fakt, że Serb drogę przez turniej miał usłaną padającymi rywalami (jeden walkower i dwa krecze), pomoże mu, czy wręcz przeciwnie – zaszkodzi.
W ostatnim secie finału Djoković dwukrotnie poprosił fizjoterapeutę na kort; fachowiec ten opatrywał jego lekko krwawiący palec u stopy. Nie brak głosów, że był to taktyczny wybieg, a Djokovicia tak naprawdę złapały skurcze, a z tego powodu pomoc medyczna na korcie jest niedozwolona. Najbardziej surowy wobec Serba był Patrick McEnroe, który powiedział, że Djoković nagiął reguły do swych potrzeb, i wezwał tenisowe władze, by w przyszłości takie zdarzenia nie miały miejsca.
Gdyby rywalem Serba w finale nie był Wawrinka, z którym lubią się i wspólnie trenują od dawna, awantura mogłaby być większa. Szwajcar zachował się godnie, poczekał cierpliwie i na chłodno dokończył mecz.
To jego trzeci wielkoszlemowy triumf i drugie finałowe zwycięstwo nad Djokoviciem (pierwszy raz wygrał w finale Roland Garros rok temu). W związku z tym pada już pytanie, czy Kareta Asów (Djoković, Nadal, Federer, Murray), ciągnąca do tej pory światowy tenis, nie stała się już piątką koni.
Zapytany o to Djoković odpowiedział, że Wawrinka zasługuje, by być traktowany jako jedna z największych atrakcji męskiego tenisa, bo wygrywa ważne mecze i gra bardzo efektownie.