Polak i Brazylijczyk pokonali w finale parę amerykańską Nicholas Monroe i Jack Sock 7:5, 6:3. To ich trzecie zwycięstwo, po dwóch w Wiedniu (2015, 2016). Byli bardzo blisko dwa tygodnie temu w Indian Wells, kolejnej szansy na pierwszy wspólny sukces w turnieju z cyklu ATP Masters 1000 już nie wypuścili z rąk.
Tytuł (15. w karierze) oznacza dla Łukasza Kubota awans z 17. na 13. miejsce w rankingu deblistów, połowę z 385 170 dolarów premii oraz poczucie, że wybór doświadczonego partnera z Brazylii był trafny. – Było sporo emocji, ale szczęśliwy koniec wszystko wynagrodził. Zwłaszcza dla mnie to zwycięstwo było ważne, bo nigdy wcześniej nie wygrałem turnieju z cyklu Masters 1000 – stwierdził Polak.
Jego partner ma takie doświadczenia, wśród 23 tytułów deblowych sześć ma etykietę prestiżowego cyklu, może dlatego mówił więcej o rodakach w Miami. – Czułem się jak w domu. W USA i na Florydzie jest mnóstwo Brazylijczyków, trudno nie grać też dla nich – podkreślał. Marcelo Melo, kiedyś lider klasyfikacji deblistów, dzięki ostatniemu zwycięstwu będzie szósty w tej specjalności. Polak i Brazylijczyk awansowali na drugie miejsce w klasyfikacji Doubles Race. Ciąg dalszy – w drugiej połowie kwietnia w Monte Carlo, już na czerwonej mączce.
Finał męski w Miami oznaczał 37. mecz Rogera Federera z Rafaelem Nadalem, czyli wciąż pożądaną klasykę tenisa, wcześniej znacznie mniej klasyczny finał kobiecy wygrała Johanna Konta – była lepsza od Karoliny Woźniackiej (6:4, 6:3). Jeśli dla niektórych gra o ważny tytuł tenisistek rozstawionych z nr 10 i 12 była pewną niespodzianką, to można ją wyjaśnić. Woźniacka po dołączeniu do ekipy Saszy Bajina – kiedyś partnera treningowego Sereny Williams i Wiktorii Azarenki – wyraźnie poprawia formę. To był jej trzeci finał w tym roku. Na Kontę nie znalazła jednak sposobu. Johanna, rocznik 1991, od kilkunastu miesięcy szybko idzie w górę klasyfikacji WTA; wprawdzie sukces w Miami to dopiero jej trzecie zwycięstwo w cyklu (wcześniej Stanford 2016 i Sydney 2017 po wygranej w finale z Radwańską), ale inne solidne występy, także w Wielkim Szlemie w Melbourne, dały jej awans na siódme miejsce rankingu WTA (najwyższe w karierze), tuż przed Polką. W klasyfikacji Road to Singapore, czyli wyłaniającej uczestniczki Masters, jest druga, za Sereną Williams.
Do Konty przyznają się dziś trzy kraje – Węgry, Australia i Wielka Brytania. Tenisistka jest wnuczką Tamasa Kertesza, w latach 50. piłkarza Ferencvarosu i reprezentacji Węgier, ale urodziła się w Sydney, rodzice byli węgierskimi emigrantami, którzy poznali się na obczyźnie. Kiedy córka miała 14 lat, pożegnali Australię i znaleźli nowy dom w Eastbourne, w angielskim hrabstwie East Sussex nad kanałem La Manche, tam, gdzie rozgrywany jest od lat kobiecy turniej na trawie poprzedzający Wimbledon.