Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że to się kiedyś stanie, mówił o tym wiele razy trener polskiej tenisistki Piotr Sierzputowski, ale gdy ten dzień w końcu nadszedł, zrobiło się smutno.
Można oczywiście ten smutek racjonalizować, przypominać, że naszą dziewiętnastolatkę pokonała o 10 lat starsza znakomita rywalka, która wygrywała już Wielkie Szlemy i od lat jest w czołowej światowej dziesiątce, ale Iga Świątek tym, jak grała w Paryżu i w trzech meczach w Melbourne, zbudowała w nas wiarę, że możliwe są nawet najbardziej śmiałe marzenia. W ciągu kilku miesięcy stała się jednym z najcenniejszych walorów polskiego sportu.