Logika wynikająca z rozstawienia znalazła potwierdzenie na korcie - faworytka, liderka światowego rankingu, rozstawiona z nr 1 Ash Barty wygrała z wielkoszlemową finałową debiutantką, ale Danielle Collins (nr 27) może być z siebie dumna. Pierwszy raz w tym turnieju Barty miała kłopoty, po wygraniu pierwszego seta, w drugim jakby na chwilę zniknęła z kortu, przegrała dwukrotnie swoje podanie, Amerykanka prowadziła już 5:1 i wydawało się, że nieuchronny będzie set trzeci. Jednak w tym momencie Barty wróciła, przede wszystkim w decydujących momentach znów serwowała znakomicie (wyrównanie na 6:6 dały jej trzy rewelacyjne serwisy z rzędu).
Dla Australijki to trzeci wielkoszlemowy triumf (w trzecim finale). Barty ma już zwycięstwa w Australii, Roland Garros i Wimbledonie, a więc na trzech różnych nawierzchniach, co najlepiej świadczy o jej wszechstronności. To jak odwróciła sytuację w drugim secie dowodzi też, że w decydujących momentach, gdy patrzy na nią zakochana w tenisie ojczyzna, potrafi też zachować zimną krew. Gdyby w momencie, gdy Collins zaczęła grać lepiej, Barty dała się ponieść emocjom, być może nie byłoby pierwszego od 44 lat australijskiego triumfu w Melbourne
W niedziele o 9.30 finał mężczyzn Daniił Miedwiediew - Rafael Nadal. Dla Hiszpana będzie to mecz o 21. wielkoszlemowy triumf.
Czytaj więcej
O tym, że Daniił Miedwiediew i Stefanos Tsitsipas za sobą nie przepadają wiadomo od dawna. Podczas piątkowego półfinału w Melbourne wygranego przez Rosjanina 7:6 (7-5), 4:6, 6:4, 6:1 dostaliśmy tego kolejny dowód.
Rosjanin za awanturę w półfinałowym spotkaniu ze Stefanosem Tsitsipasem zapłaci karę w wysokości 11 tysięcy euro za niesportową postawę i obsceniczne zachowanie (krzyczał na arbitra w słowach ewidentnie obraźliwych). Tsitsipas zapłaci 4500 euro za naruszenie zasad zachowania.