Wobec zerwania z dumną przeszłością i radykalnych zmian zasad rozgrywek o Puchar Davisa – mecze zaplanowane w ten weekend mają nie tylko wartość sportową, ale także sentymentalną. To ostatnie takie półfinały, w których tak bardzo liczyć się będzie wsparcie publiczności, wybór nawierzchni, atmosfera rozgrywek i wszystko inne, co przyniosła ponad stuletnia tradycja.
Dowiedz się więcej: Przepraszamy, panie Davis
Broniąca tytułu Francja gra na krytym korcie twardym w Lille (Stade Pierre Mauroy) z Hiszpanią, Chorwacja zmierzy się na otwartym korcie ziemnym w Zadarze (Sportski centar Visnjik) z ekipą USA.
Francuzi w składzie: Lucas Pouille, Richard Gasquet, Benoit Paire, Julien Benneteau i Nicolas Mahut (kapitanem jak od lat jest Yannick Noah) nie grali z Hiszpanami od 2011 roku, mają z nimi niekorzystny bilans spotkań 2-6, ale skoro u przeciwników zabraknie Rafaela Nadala (drużynę kapitana Sergio Bruguery tworzą Pablo Carreno Busta, Roberto Bautista Agut, Albert Ramos-Vinolas, Feliciano Lopez i Marcelo Granollers), to nadzieja na kolejny finał jest uzasadniona.
Chorwaci (Żeljko Krajan powołał Marina Cilicia, Bornę Coricia, Franko Skugora, Ivana Dodiga i Mate Pavicia) na razie wygrali z Amerykanami wszystkie mecze Pucharu Davisa, łącznie cztery. Ekipa USA, którą prowadzi Jim Courier, to Steve Johnson, Frances Tiafoe (debiut), Ryan Harrison, Sam Querrey i Mike Bryan. Brak Johna Isnera (czeka na radości rychłego ojcostwa) i kontuzjowanego Jacka Socka nieco osłabia szansę gości na pierwszy sukces w starciu z Chorwacją.