Szwajcarski mistrz przyjechał do Melbourne jako murowany faworyt do kolejnego tytułu i trzeba było wirusa żołądkowego, by w zapowiedziach pierwszego turnieju wielkoszlemowego w tym roku pojawiły się pewne wątpliwości.
Roger Federer nie zagrał w pokazowym turnieju w Kooyong i sprawdzony plan przygotowań, który Szwajcar rozpoczął jak zawsze od ćwiczeń w swoim drugim domu w Dubaju, musiał ulec przymusowej zmianie. Tenisista pojechał nawet do szpitala w Melbourne i tam lekarze stanowczo nakazali mistrzowi odpoczynek.
Kilka dni przed turniejem Federer rozpoczął lekkie treningi, ale w tej sytuacji niektórzy przewidują trudne pierwsze rundy dla Szwajcara. Może Diego Hartfield z Argentyny w pierwszej albo Francuz Fabrice Santoro lub potężnie serwujący Amerykanin John Isner w drugiej dostaną szansę, jakiej nigdy nie mieli?
Bukmacherzy oraz główni rywale sądzą jednak inaczej. Pierwsi stawiają wyraźnie na 13. tytuł wielkoszlemowy Federera (do wyrównania rekordu Samprasa pozostanie wówczas tylko jedno zwycięstwo). Oczywiście w myśl nowych ustaleń ATP Tour interesowanie się zakładami jest dziś groźne dla kariery tenisowej, więc tych wiadomości w Melbourne się nie rozpowszechnia. Powtarza się jednak słowa Rafaela Nadala (nr 2 w turnieju), który twierdzi: – Rogerowi wystarczy jeden czy dwa mecze, by złapać rytm gry.
Wśród tych, którzy mogą zmienić losy turnieju, wymienia się w zasadzie tylko Serba Novaka Djokovicia i Szkota Andrew Murraya. Tradycyjnie swoje wysokie miejsce ma też Andy Roddick, zwycięzca z Kooyong, ale on z Federerem wygrywa bardzo rzadko.