Wimbledon miał w niedzielę przerwę na oddech. Już tylko Wielki Szlem w Londynie zachowuje tradycję wolnego dnia w środku imprezy. W tym roku wszyscy przyjęli to z wdzięcznością nie tylko ze względu na finał Euro. Na brak wrażeń nikt nie mógł narzekać. Przerwa przyda się także Agnieszce Radwańskiej, dla której z trzecią rundą skończył się program obowiązkowy, ubiegłoroczne zdobycze zostały obronione, przyszedł czas na wzbogacanie historii.
Polska tenisistka grała w czwartej rundzie już dwa lata temu, wtedy na drodze debiutantki stanęła Kim Clijsters, w zeszłym roku o szczebel wcześniej tenisistka z Krakowa przegrała z Kuzniecową. Los kazał jej wkrótce grać z Rosjanką jeszcze cztery razy, jedyne zwycięstwo w Australian Open 2008 zostało przesłonięte szybką porażką w Indian Wells.Są przesłanki, by zachować optymizm. Najważniejszy jest oczywiście spokój Agnieszki, zwłaszcza gdy mówi o kontuzjowanej ręce – plaster jest na przedramieniu już tylko na wszelki wypadek. Londyńscy bukmacherzy stawiają, z niewielką przewagą, na Polkę. Jest ona także bardzo wysoko na liście kandydatek do zwycięstwa w całym turnieju, za siostrami Williams i Jeleną Janković, przed wszystkimi Rosjankami. Taki jest efekt wygranej w Eastbourne.
W rodzinie Radwańskich, która w tym roku wynajęła spokojny dom nieopodal wimbledońskich kortów, też jest nadzieja. – Wiele zależy od nastroju Kuzniecowej, jej chęć do gry zmienia się szybko. Swieta jest pod tym względem trochę nieobliczalna. Skłamałbym, mówiąc, że nie widzę szansy – mówił Piotr Radwański. Dodał także argument tyleż efektowny, co magiczny: – Mieszkamy w domu, który przez lata zajmowała podczas Wimbledonu Martina Navratilova. Może tradycja dziewięciu wygranych turniejów singlowych wciąż tkwi w tych murach?
127 mil/h to nowy wimbledoński rekord prędkości serwisu ustanowiony przez Venus Williams
Mecz Radwańska – Kuzniecowa odbędzie się na korcie centralnym zaraz po spotkaniu dwóch mistrzów Rogera Federera i Lleytona Hewitta. Agnieszka grała już na najsławniejszym z kortów mecz z Ivetą Benesovą i można śmiało twierdzić, że to miejsce jej nie peszy.