Pomysł, który firmuje znany indyjski deblista Mahesh Bhupathi i wspiera koncern Coca-Cola jest chyba ambitny. Wedle organizatorów do 2020 roku IPTL urośnie do ośmiu azjatyckich zespołów. Praktycznie każdy i każda z chętnych mistrzów i mistrzyń rakiety może znaleźć w niej miejsce.
Dziś w lidze jest czwórka: Manila Mavericks, Singapore Slammers, Indian Aces i UAE Royals, sław tenisa w składach nie brakuje, choć nie wszystkie zagrają we wszystkich turniejach. Na papierze wygląda to jednak efektownie: udział w rozgrywkach wzięli lub wezmą m. in. Roger Federer, Novak Djoković, Serena Williams, Maria Szarapowa, Karolina Woźniacka, Ana Ivanović, Andy Murray, Tomas Berdych, Marin Cilić, Pete Sampras, Pat Rafter i Andre Agassi.
Kto nie widział w telewizji (transmisje daje TVP Sport) powinien wiedzieć, że IPTL to rzeczywiście inny tenis. Tylko liga jest faktycznie ligą – cztery miasta, cztery turnieje, każdy gra z każdym, w sumie 24 mecze drużynowe.
Zwycięzcy IPTL 2014 dostają 1 mln dolarów, do podziału między siedem-osiem osób i kapitana. Ta premia może wydawać się duża, ale tak naprawdę każda ze sław ma jeszcze oddzielny kontrakt, wedle indywidualnej wyceny, która w przypadku Rogera Federera sięga ponoć 1 mln dol. tylko za jeden start w New Delhi.
Każdy mecz drużynowy składa się z pięciu spotkań (singiel mężczyzn, singiel kobiet, mikst, debel mężczyzn, singiel męskich legend). Gra się do sześciu wygranych gemów, nie ma przewag przy stanie 40-40 – jak w deblach, decyduje kolejny punkt; przy stanie 5-5 jest dogrywka grana na czas (dokładnie 5 minut), grający mają tylko 20 sekund na wykonanie serwisu (kara za przekroczenie czasu to strata punktu); jest też „power point" czyli raz w secie – możliwość zdobycia dwóch punktów tylko przy odbiorze podania (opłaca się brać przy stanie 30-40 w gemie).