Korespondencja z Londynu
To będzie dla nas wielki mecz, którego wynik przewidzieć trudno. Styl rywalki Agnieszka już opisała: będzie dużo huku, ataków i potężnych serwisów, ale przecież na trawie nie grały, a tam finezja Polki, jak widzieliśmy, sporo zmienia. Można się posługiwać statystyką. Firma IBM zalewa nas informacjami, od których w głowie się kręci. Niespecjalnie pomagają ocenić, czy pokonanie Warwary Lepczenko, Mirjany Lucić–Baroni, Andżeliki Kerber, Karoliny Woźniackiej i Timei Bacsinszky jest więcej czy mniej warte od zwycięstw nad piątką rywalek Radwańskiej. Średnie prędkości serwisów, procenty udanych uderzeń piłki z lewej, z prawej, z bliska i z daleka od siatki, miejsca odbić, serie zdobywanych punktów w czasie – wszystko wiemy, wykresy są pouczające, ale co z tego, skoro prawdę powie tylko mecz dwóch zdolnych pań.
Niewiele podpowiadają także kroniki. Bilans pojedynków w turniejach WTA: 2-2, najpierw dwa razy górą była Polka, potem, już w tym roku, Muguruza (wszystkie mecze na kortach twardych).
Hiszpanka gra w Wimbledonie trzeci raz w głównej części turnieju, pierwszy raz jest w półfinale Wielkiego Szlema (jej hiszpańską poprzedniczką była w Wimbledonie Arantxa Sanchez Vicario w 1997 roku – w kraju Garbine euforia). Radwańska – wiadomo: w 2012 roku w półfinale pokonała Kerber 6:3, 6:4, potem w finale przegrała z Sereną Williams (gdyby wygrała, byłaby nr 1 na świecie). W półfinale z 2013 roku przegrała z Sabine Lisicki 4:6, 6:2, 7:9. Ile to znaczy dla dzisiejszego spotkania z kimś zupełnie innym? Tenisistki tak doświadczone jak Agnieszka mówią, że każdy mecz jest nową historią, i trzeba im wierzyć, choć serce podpowiada korzystne rozwiązanie.
Można natomiast ocenić skutki zwycięstwa lub porażki. Od hiszpańskiej strony wygląda to tak – Muguruza jest już dziś wirtualnie 14. tenisistką klasyfikacji WTA, wygra z Polką – awansuje na miejsce dziewiąte, wygra finał – będzie szósta. Agnieszka Radwańska wraca do pierwszej dziesiątki – na pozycję nr 7, jeśli tytuł zdobędzie Garbine Muguruza, na miejsce nr 8, jeśli wygra Williams lub Szarapowa. Jeśli Polka pokona Hiszpankę, niezależnie od tego, czy weźmie w dłonie Venus Rosewater Dish czy nie – będzie nr 6.
Dla tych, których bardzo pasjonuje dynamika rankingu WTA, dodajmy, że niezależnie od wyników półfinałów i finału Wimbledonu kolejność pierwszej piątki w najbliższy poniedziałek ani drgnie: pierwsza pozostanie Serena Williams, za nią kolejno Maria Szarapowa, Simona Halep, Karolina Woźniacka i Petra Kvitova.