Matkowski potrzebować będzie cudu

Marcin Matkowski ma cień szansy na awans do półfinału debla. Roger Federer wciąż niepokonany.

Aktualizacja: 19.11.2015 21:31 Publikacja: 19.11.2015 19:43

Matkowski potrzebować będzie cudu

Foto: AFP

Najstarsi Szwajcarzy nie pamiętają, kiedy Federer przegrał dwa sety z rzędu, prowadząc w obu 4:1. Wczoraj niewiele brakowało, by tak się stało. Najpierw wygrał pierwszego seta z Kei Nishikorim 7:5, potem w drugim było już 4:1 i gdy londyńska publiczność miłująca Rogera czasem ponad rozum i dobre maniery przygotowywała się do święta, w krótkiej chwili ciszy młody blondyn krzyknął: „Dawaj Nishikori". Widać swojskie słowo „dawaj" brzmi wystarczająco po japońsku, bo Kei zrozumiał i zaczął grać genialnie. Wygrał drugiego seta, w trzecim od stanu 1:4 walczył wspaniale, miał szanse do ostatniej piłki. W końcu przegrał 5:7, 6:4, 4:6, Federer bez porażki awansował do półfinału, ale zasługi w tym, że był to najlepszy mecz turnieju, rozkładają się po równo. O końcowej kolejności w tej grupie decydował wieczorny mecz Novak Djoković – Tomas Berdych.

Po pięciu dniach turnieju najważniejsza dla nas jest odpowiedź na pytanie, czy wierzymy, że historia się powtarza. Debel Marcin Matkowski – Nenad Zimonjić, pomimo dwóch porażek w grupie, wciąż może awansować do półfinału, ale musi wygrać w dwóch setach z Ivanem Dodigiem i Marcelo Melo oraz liczyć na to, że Jean Julien Rojer i Horia Tecau też w dwóch setach pokonają francuską parę Pierre Hugues Herbert – Nicolas Mahut. Przypominać, dlaczego wiara w powtarzalność historii jest ważna, kibicom tenisa chyba nie trzeba: Agnieszka Radwańska w Singapurze wydostała się z równie głębokiego dołka, a potem wygrała Masters. Polak i Serb swój mecz zaczną dziś o 13.00.

Matkowski po wczorajszym treningu powiedział „Rz": – Potrzeba cudu, abyśmy awansowali. Mijający rok nie był zły, najlepiej świadczy o tym to, że gramy w Londynie, ale nie był też olśniewający, nie wygraliśmy z Nenadem żadnego turnieju. Przy podejmowaniu decyzji, że w przyszłym roku będę grał z Łukaszem Kubotem, najważniejsza była perspektywa igrzysk w Rio (tam mogą występować tylko narodowe deble – przyp. M.Ż.). Ponad pół roku razem powinno dać nam pewność, że powalczymy o olimpijski medal. Jest on dla mnie w roku 2016 najważniejszy, ważniejszy nawet niż wielkoszlemowy finał.

Mecze w londyńskiej hali od lat mają dla deblistów szczególny smak: ta na co dzień niezasłużenie peryferyjna tenisowa specjalność tylko tu ma swą wielką scenę, mecze ogląda kilka tysięcy ludzi rozumiejących, o co w deblu chodzi i Horia Tecau może się czuć prawie tak samo ważny jak Federer.

Wokół hali nie ma wielu policjantów z bronią ani wielkiej antyterrorystycznej mobilizacji. Kontrole przy wejściu są może trochę bardziej skrupulatne, u kontrolowanych i kontrolujących widać natomiast dużo więcej życzliwości i uśmiechu. To najbardziej rzucający się w oczy dowód pamięci o Paryżu. Hasła rozrywkowego kombinatu London 02 „Jedz, pij i baw się" tenisowa publiczność nie chce zmienić na „Siedź w domu, bądź ostrożny, miej oczy otwarte". Wieczorem hala jest pełna.

—Mirosław Żukowski z Londynu

Wczorajsze wyniki: S.Bolelli i F. Fognini – R. Bopanna i F. Mergea 6:4, 1:6, 10-5. Włosi pomimo zwycięstwa odpadli z rywalizacji. R. Federer – K. Nishikori 7:5, 4:6, 6:4.

Dziś grają: 13.00: M. Matkowski i N. Zimonjić – I. Dodig i M. Melo; R. Nadal – D. Ferrer. 18.45: J.J. Rojer i H. Tecau – P.H. Herbert i N. Mahut; A. Murray – S. Wawrinka

Transmisje w sportowym Polsacie

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu