Doniesienia dziennikarzy brzmią groźnie dla wielkich tenisowego świata: co najmniej 16 zawodników z pierwszej pięćdziesiątki rankingu ATP dało się skorumpować i celowo przegrywało spotkania, również w Wielkim Szlemie, by umożliwić przestępcom z Rosji i Włoch wysokie wygrane w zakładach bukmacherskich. Padły kwoty – 50 tys. dol. lub więcej za mecz. Władze tenisowe były alarmowane, ale nie zrobiły wiele, by ujawnić proceder i ukarać winnych – twierdzą autorzy.
Połowa z podejrzewanej szesnastki ma grać w obecnym Australian Open, podobno są wśród nich także zwycięzcy wielkoszlemowi w singlu i deblu. Na podstawie analiz statystycznych BuzzFeed News identyfikuje jeszcze 15 tenisistów regularnie przegrywających mecze, w których bukmacherskie kursy gwałtownie się zmieniały i obroty znacząco rosły – to sygnał wskazujący na ustawienie wyniku spotkania.
BBC i BuzzFeed News opierają swoje twierdzenia na kilku źródłach. Pierwszym jest raport śledczych z afery, która wybuchła w lecie 2007 roku po nieoczekiwanej przegranej Nikołaja Dawydienki z Martinem Vassallo Arguello podczas turnieju ATP w Sopocie (na porażkę Rosjanina postawiono w kilka godzin grube miliony funtów). Obaj tenisiści zostali oczyszczeni z zarzutów, ale w aktach sprawy zostały ślady podejrzanego działania innych 28 graczy.
Dziennikarze twierdzą, że mają też inne dokumenty, które zwiększają liczbę podejrzanych do 70 osób. Dostarczyli je tzw. whistleblowerzy, czyli osoby zainteresowane nadaniem rozgłosu sprawie, być może dlatego, że śledztwa wobec bardziej znaczących tenisistów nie podjęto.
Utworzona w 2008 roku organizacja Tennis Integrity Unit, której zadaniem jest wykrywanie korupcji na kortach, w ostatnich latach doprowadziła do ukarania kilkunastu osób. Są wśród nich dwaj Polacy: Piotr Gadomski (siedem lat zakazu gry i 15 tys. dol. grzywny) i Arkadiusz Kocyła (pięć lat poza tenisem i 15 tys. dol.), którzy mieli sprzedawać mecze w 2012 i 2013 roku w małych turniejach w Azji.