Andżelika Kerber mistrzynią US Open

Andżelika Kerber mistrzynią US Open i liderką światowego rankingu.

Aktualizacja: 11.09.2016 23:26 Publikacja: 11.09.2016 20:16

Kerber wygrała w tym roku drugi turniej wielkoszlemowy

Kerber wygrała w tym roku drugi turniej wielkoszlemowy

Foto: AFP

Nie było powodów, by narzekać na finał kobiecy – Andżelika Kerber po dobrym dwugodzinnym spotkaniu pokonała na Arthur Ashe Stadium Czeszkę Karolinę Pliskovą 6:3, 4:6, 6:4.

Nowa mistrzyni w pocie czoła wykuła drugi wielkoszlemowy sukces w tym roku (i w karierze). Podobnie jak w Australian Open przechodziła trudne chwile – w Melbourne zaczęła od obrony piłki meczowej już w pierwszej rundzie – w Nowym Jorku największą presję poczuła w finale.

Wysoka, świetnie serwująca Czeszka zrobiła wiele, by publiczność długo przeżywała emocje. W trzecim secie to ona pierwsza zdobyła gem przy serwisie rywalki, prowadziła i była znacznie bardziej bojową tenisistką.

Dziś do znanych zalet mocnego tenisa Andżeliki Kerber dodać należy jednak siłę ducha. – Zobaczyliście to: jeśli nawet traci gema serwisowego, nigdy się nie poddaje. Zawsze była wojowniczką, ale teraz znacznie bardziej wierzy w siebie. Nie chce przegrywać, chce decydować o wyniku po własnych akcjach. Większa wiara we własne umiejętności jest dla niej najważniejsza – mówił trener Torben Beltz.

Zwycięstwo Kerber to także jego zasługa, pierwszy dostał podziękowania, gdy tenisistka wspięła się do loży gości, wyściskała bliskich i mogła spokojnie wrócić na krzesełko, zakryć twarz ręcznikiem, by po cichu pochlipać ze szczęścia.

– Tak, spłakałam się trochę, ale to z powodu ciśnienia, jakie towarzyszyło mi w minionych miesiącach. To zwycięstwo ma wyjątkową wartość. Droga do niego zaczęła się właśnie tutaj w 2011 roku. Ten turniej wielkoszlemowy jest dla mnie naprawdę specjalny – wyjaśniała mistrzyni.

Pięć lat temu Andżelika Kerber przyleciała do Nowego Jorku jako 92. tenisistka na świecie. Wzbudziła jedną z największych sensacji tamtego czasu, dotarła do półfinału, w którym przegrała w trzech setach z Samanthą Stosur. Potem miała kolejne znaczące osiągnięcia, stopniowo poprawiała swoje miejsce w hierarchii, dotarła do pierwszej dziesiątki świata, ale dopiero w 2016 roku potrafiła powtórzyć, następnie przewyższyć sukces sprzed pięciu lat.

Jest co wyliczać: dwa tytuły wielkoszlemowe (poza siostrami Williams na takie wyczyny w ostatniej dekadzie stać było tylko Justine Henin), finał Wimbledonu i igrzysk olimpijskich – słowem Puszczykowo rządzi, jeśli spojrzeć na sprawę od polskiej strony. Niemcy przypominają, że czekali na kobiecy tytuł w Nowym Jorku od 1996 roku, czyli od czasów Steffi Graf.

Zwycięstwa Kerber potwierdzają opinię, że warto cierpliwie pracować i czekać na nagrodę w dojrzałym sportowo wieku. Pani na Puszczykowie została bowiem najstarszą tenisistką, która pierwszy raz została numerem 1 na świecie (pobiła Jennifer Capriati w tej materii o trzy lata). Andżelika ma 28 lat.

Na pytanie, jak długo pozostanie liderką rankingową, śmiałych odpowiedzi na razie nie ma wiele. Wśród zabierających głos była Martina Navratilova, która powiedziała: – Myślę, że to nie jest zmiana warty, ale z pewnością zawężenie pola wyboru.

Dobre wrażenie pozostawiła po sobie także druga finalistka. Przed US Open 2016 Pliskova nigdy nie przeszła trzeciej rundy Wielkiego Szlema. W finale zagrała z dużą swobodą (niektórzy sądzili nawet, że za dużą), zwycięstwa nad Venus i Sereną Williams uzasadniały jednak taką postawę, tak samo jak bardzo groźny serwis. Czeszka jest tegoroczną liderką WTA Tour pod względem liczby zagranych asów.

Prawie 24 tysiące widzów mocno ją wspierało, jak to bywa w Nowym Jorku – teoretycznie słabsza dostaje więcej braw. Odwdzięczała się atakami, śmigała często do siatki, zdobyła seta, podobała się, bo dodała do finału sporo przypraw, choć o końcowych gemach zapewne będzie chciała zapomnieć.

Od poniedziałku Karolina Pliskova jest już 6. tenisistką rankingu WTA i wreszcie nikt nie powie, że ćwierćfinał Wielkiego Szlema to dla niej za wysokie progi.

Turniej mikstów US Open wygrali Laura Siegemund i Mate Pavić, tytuł deblowy panów zdobyli Jamie Murray i Bruno Soares. Niedziela była dla deblistek (Caroline Garcia i Kristina Mladenovic kontra Bethanie Mattek-Sands i Lucie Safarova) oraz Novaka Djokovicia i Stana Wawrinki.

Z Genui do Szczecina

Jerzy Janowicz awansował do finału challengera w Genui. Ostatnim rywalem polskiego tenisisty był obrońca tytułu, Hiszpan Nicolas Almagro (48. ATP).

Nr 247. rankingu oznacza konieczność pracowitego poprawiania przez Janowicza pozycji w turniejach takich, jak ten we Włoszech. Starać się jednak warto, cztery zwycięstwa Polaka w Genui dały mu 54 punkty i skok na koniec drugiej setki rankingu ATP, ewentualne zwycięstwo nad Almagro (mecz zakończył się po zamknięciu tego wydania „Rz") oznaczało awans w okolice 180. miejsca.

W tym tygodniu Janowicz pojawi się w kolejnym challengerze – 24. edycji znanego nie tylko nad Odrą turnieju Pekao Szczecin Open. Pierwszy mecz zagra z Gruzinem Nikolozem Basilaszwilim (102. ATP).

Tenis
Simona Halep kończy karierę. Gdyby nie ta afera z dopingiem
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Tenis
WTA Abu Zabi. Magda Linette wygrywa i zaczyna odrabiać straty
Tenis
Magdalena Fręch nie zaistniała na korcie. Szybkie pożegnanie z Abu Zabi
Tenis
ATP w Rotterdamie. Hubert Hurkacz dawno tak nie wygrywał
Tenis
Puchar Davisa. Różnica klas. Awans reprezentacji Polski