Radwańska w Tokio: Męczące powitanie z Azją

Agnieszka Radwańska wygrała z Barborą Strycovą pierwszy mecz w Tokio. W piątek ćwierćfinał z mistrzynią olimpijską.

Aktualizacja: 21.09.2016 20:21 Publikacja: 21.09.2016 19:56

Radwańska w Tokio: Męczące powitanie z Azją

Foto: AFP

Japońscy widzowie chyba nie do końca wierzyli w atrakcje spotkania Czeszki z Polką, hala Ariake Colliseum przed ostatnim meczem była pustawa, nawet przy zasłoniętym dachu. Ale warto było zostać – kto poczekał, zobaczył dwie godziny gry, trzy interesujące sety, zwycięstwo broniącej tytułu Radwańskiej 6:3, 3:6, 7:5 i niemało emocji.

Większą agresorką była Barbora Strycova, przed 14 laty najlepsza juniorka świata, potem raczej niespełniona nadzieja czeskiego tenisa. Zaczynała dobrze (2:0 w pierwszym secie, 3:0 w drugim), kończyła różnie, wedle zmiennych nastrojów, które raz dawały jej przewagę, innym razem kazały oddawać punkt za punktem.

Na jej tle Agnieszka Radwańska była uosobieniem spokoju, choć powody, by się denerwować, też miała: serwis nie pomagał, plastry na prawym barku przypominały o dolegliwościach, rywalka desperacko wybrała taktykę nękania Polki za pomocą licznych skrótów i często osiągała z tego korzyści.

Polska mistrzyni jednak wiedziała, że z Barborą trzeba być cierpliwym, grać równo, twardo, zmieniać rytm, tak wygrywała z nią od zawsze i w środę poprawiła bilans do stanu 6-0. Choć po drodze musiała szukać porad trenera Tomasza Wiktorowskiego, walczyć z własnym podaniem i, zwłaszcza w decydującym secie, długo gonić wynik.

– Gra w pierwszym turnieju po US Open nie jest łatwa, tym bardziej że mam problem z barkiem i ten mecz też kosztował mnie sporo zdrowia. Znam Strycovą od lat, ma doskonałe wyczucie piłki, kilka wymian zagrała niesamowicie, ale to ja zdobyłam ostatni punkt, pozostaje mi cieszyć się z wygranej i dwóch dni odpoczynku – mówiła Radwańska.

Czeszka do zysków z tegorocznego startu w Tokio dopisze 12 tys. dolarów premii oraz ledwie drugi set zdobyty w sześciu meczach z Agnieszką. Radwańska w dość męczący sposób przywitała się z Azją, ale narzekać na tenisową jesień na Dalekim Wschodzie nie może – wygrywała tam nieraz, rok temu po zwycięskim turnieju w Japonii i chińskiej triadzie w Wuhanie (1. runda), Pekinie (półfinał) i Tiencinie (tytuł) wywalczyła miejsce w finałowej ósemce mistrzostw WTA Tour w Singapurze. Jak większość kibiców pamięta – warto było zdobyć tę kwalifikację i wygrać Masters. Teraz o bilet do Singapuru raczej jest spokojna, zdobycie go z 4. miejsca rankingu jest zadaniem znacznie łatwiejszym niż z 14., jak rok temu.

Są jednak inne wyzwania. W ćwierćfinale Polka zagra z Moniką Puig, sensacyjną mistrzynią igrzysk w Rio. Choć okoliczności tego spotkania będą zupełnie inne, niż mogły być w Brazylii, to porównanie i tak będzie ciekawe, choćby dlatego, że na kortach olimpijskich Radwańska zagrała tylko jeden, nieudany mecz.

Puig chyba ma już za sobą zawrót głowy spowodowany zwycięstwem olimpijskim, ten stan widać było w US Open – przegrała na starcie z mało znaną Chinką. W Tokio wszystko wróciło do normy, bohaterka Portoryko pokonała Varvarę Lepchenko, a następnie Petrę Kvitovą.

Mecz Puig – Radwańska w piątek, ale w czwartek w 1/8 finału zagra druga z Polek w turnieju w Tokio – Magda Linette. Jej rywalką będzie młoda, groźna Julia Putincewa z Moskwy, reprezentująca Kazachstan. Ten mecz nie przed 6.30 czasu polskiego, transmisja w TVP Sport.

TENIS
Demonstracja siły! Emma Raducanu bez szans z Igą Świątek w Australian Open
Tenis
Przeminęło z wiatrem. Magdalena Fręch odpadła z Australian Open
Tenis
Hubert Hurkacz wciąż nie doszedł do siebie. Jest już poza Australian Open
Tenis
Iga Świątek gotowa do walki. Kolejne pewne zwycięstwo w Australian Open
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Tenis
Australian Open z ważną zmianą. Czy trener może przesądzić o wyniku meczu?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego