Byłam wcześniej dwa razy na zawodach w Toruniu. Spodobało mi się miasto. Ludzie byli dla mnie bardzo mili. Zaskoczyło mnie, że wszyscy są tak uczynni. Jak byłam na dworcu, od razu podchodzili i pytali, czy potrzebuję pomocy.
Jak przyjęli panią koledzy w klubie?
Bardzo ciepło. Wszyscy starali się, bym czuła się tu jak najlepiej. Pan Marek (Kaliszek, prezes klubu MKS Axel Toruń – przyp. red.), Natalia i Maksym (Kaliszek i Spodyriew, polska para, która też wystartuje na igrzyskach – przyp. red.) pomagali mi na każdym kroku. Dlatego teraz robię wszystko, by się odwdzięczyć za to, że dostałam szansę, by reprezentować Polskę. Jestem z tego bardzo dumna. Polska dała mi drugie sportowe życie. Jestem tu już cztery lata, czuję, że to mój dom. Do Rosji jeżdżę rzadko. Wszyscy moi przyjaciele, chłopak i jego rodzina mieszkają w Polsce. Moja rodzina została w Rosji, ale mnie odwiedza.
Podobno języka polskiego uczyła się pani w kawiarni podczas pobytu w Kanadzie...
W Starbucksie, do którego chodziłam codziennie przed treningami. Kiedy wróciłam do Polski, wszyscy byli zaskoczeni, że mówię tak dobrze. W Kanadzie miałam masażystę, który pochodzi z Polski, więc gdy pojawiały się wątpliwości, jak wypowiedzieć dane słowo, mogłam na niego liczyć, poprawiał moje błędy. W Polsce chciałam od razu być bliżej ludzi, pokazać, że nie przyjechałam tu tylko trenować. Żebyście też czuli, że jestem jedną z was, a nie dziewczyną, która wpadła tylko na chwilę. Polska to moja druga ojczyzna.
Zdominowała pani rywalizację w naszym kraju. Konkurentki nie patrzyły z zazdrością?