Takie wieści z alpejskich stoków – dwie polskie dziewczyny w finałowym przejeździe slalomu – przychodziły poprzednio w czasach, gdy w światowej elicie pojawiły się wspólnie siostry Małgorzata i Dorota Tlałkówny, czyli prawie 40 lat temu.
Maryna Gąsienica-Daniel po udanych mistrzostwach świata w marcu w Cortinie d'Ampezzo (szósta w gigancie, ósma w gigancie równoległym i 12. w superkombinacji) ten sezon otworzyła bez fanfar, ale wygląda na to, że już wraca do formy, która obiecuje emocje podczas igrzysk w Pekinie.
W Courchevel, podczas pierwszego z dwóch slalomów gigantów zaplanowanych tej zimy w znanym francuskim kurorcie, Polka miała siódmy czas. W drugim przejeździe (w którym bramki ustawił trener Maryny Marcin Orłowski) pojechała równie dobrze i awansowała o jedno miejsce.
To najlepszy wynik Maryny Gąsienicy-Daniel w Pucharze Świata, poprzednio była trzy razy w pierwszej dziesiątce, ale najwyżej na 9. pozycji.
Rywalizacja była zacięta, nawet jeśli na starcie zabrakło kilku znanych alpejek – m.in. Szwajcarki Lary Gut-Behrami, Austriaczki Katariny Liensberger i Alice Robinson z Nowej Zelandiii – wszystkie wykluczyło zakażenie koronawirusem. Wygrała faworytka – Amerykanka Mikaela Shiffrin przed Szwedką Sarą Hector i Szwajcarką Michelle Gisin.