Historię bramkarzy podczas Euro 2016 kibice pamiętają dobrze. Rywalizację wygrał Wojciech Szczęsny, o czym Łukasz Fabiański dowiedział się tuż przed wylotem na turniej. Bramkarz Swansea przyznawał później, że decyzja selekcjonera była dla niego trudna do przyjęcia i spowodowała jego wielką frustrację. Przyznaje otwarcie, że miał chwilę zwątpienia i musiał przeprowadzić sam ze sobą poważny dialog, by dalej pracować na treningach, a nie poddać się i zostać sam ze swoją złością. W marcu w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Fabiański jednak mówił: „Życie mi pokazało, że jeśli człowiek będzie sumiennie pracował, nie zgłupieje, nie zostawi swoich wartości, to los potrafi to wynagrodzić".
Trener od karnych
Chodziło mu oczywiście o to, że Szczęsny doznał kontuzji w trakcie pierwszego meczu na Euro (z Irlandią Północną). Na nieszczęściu kolegi i rywala skorzystał Fabiański, który wszedł do bramki na resztę turnieju. Stał się jednym z bohaterów drużyny, która w ćwierćfinale przegrała dopiero po dogrywce i rzutach karnych z przyszłym triumfatorem – Portugalią.
Szczególnie w spotkaniu 1/8 finału ze Szwajcarią Fabiański zapisał się w pamięci kibiców. W drugiej połowie drużyna Adama Nawałki ewidentnie opadła z sił i tylko kilka kapitalnych parad Fabiańskiego spowodowało, że biało-czerwoni utrzymali się przy życiu. Moment, gdy koniuszkami palców wybił piłkę zmierzającą wprost w okienko po uderzeniu z rzutu wolnego Xherdana Shaqiriego, był jednym z najważniejszych na tamtym turnieju dla losów zespołu.
A jednak po ostatnim meczu turnieju – z Portugalią w Marsylii – Fabiański nie mógł powstrzymać łez. Udzielał wywiadów i płakał. Mówił wprost, że czuje się winny odpadnięcia, że nie pomógł drużynie. Chodziło mu oczywiście o dwie serie rzutów karnych (ze Szwajcarią i Portugalią), w których nie obronił żadnej jedenastki. Jeden z bohaterów czuł prawdziwy niedosyt i miał do siebie wielkie pretensje.
Jak przystało jednak na prawdziwego sportowca, Fabiański postanowił z tamtej historii wyciągnąć wnioski, a nie wyłącznie załamywać ręce. Rozpoczął współpracę z trenerem bramkarzy z Dolnego Śląska – Danielem Pawłowskim, który prowadzi akademię Trening Decyzji Bramkarza. Koncentrowali się właśnie na jedenastkach. Efekty przyszły. W tym sezonie Fabiański obronił w Premier League aż trzy karne. W dodatku jego „ofiarami" byli znaczący zawodnicy – Wayne Rooney z Evertonu, Gabriel Jesus z Manchesteru City, ale przede wszystkim ten, który w trakcie Euro strzelił Fabiańskiemu bramkę nie do obrony – Shaqiri ze Stoke City.