W sobotę jego drużyna została rozbita w Amsterdamie (0:3) przez Holendrów przechodzących zmianę pokoleniową, od kilku lat próbujących się wydostać z dołka.
„To nie była nieznaczna porażka spowodowana nieskutecznością, tylko prawdziwy obraz upadku" – pisze „Sueddeutsche Zeitung", nie zgadzając się z Matsem Hummelsem, który po ostatnim gwizdku sędziego stwierdził, że Niemcy ponieśli porażkę, bo nie wykorzystali żadnej z tysiąca okazji, a tak w ogóle to od mundialu nie rozegrali ani jednego słabego spotkania, tylko brakuje im szczęścia.
Zdaniem ekspertów brakuje przede wszystkim pomysłu i odwagi. „Bild" zastanawia się, czy zespół, który w 2014 r. sięgnął po tytuł mistrzów świata, ma jeszcze klucz do sukcesu. Manuel Neuer popełnił błąd przy pierwszej bramce. Nie pomagali mu imponujący dawniej pewnością Hummels i Jerome Boateng, sobą nie był też Toni Kroos. Może przyszedł więc czas na wpuszczenie świeżej krwi większym strumieniem? Tak jak robi to trener rywali Ronald Koeman.
Loew w sobotę postawił wprawdzie na jednego debiutanta, ale był to wybór zaskakujący. W ataku od pierwszej minuty zagrał 27-letni Mark Uth z Schalke. Decyzja o wystawieniu zawodnika, który w siedmiu meczach Bundesligi nie strzelił bramki, potwierdza, że Niemcy mają poważny problem z napastnikami.
– Na razie nie obawiam się o swoją przyszłość – twierdzi Loew pytany, czy nie boi się zwolnienia. W Amsterdamie poprowadził reprezentację po raz 168., bijąc rekord Seppa Herbergera (1936–1942 i 1950–1964).