Nasze decyzje były słuszne

Wiceprezes PZPN nie przyznaje się do zarzucanego mu przez prokuraturę działania na szkodę związku

Publikacja: 17.12.2007 02:06

RZ: Jestem zaskoczony, że odebrał pan telefon. Do osób ze środowiska piłkarskiego, którym prokuratura stawia zarzuty, na ogół trudno się dodzwonić...

Eugeniusz Kolator:

Zawsze odbierałem telefony od dziennikarzy i nie zamierzam tego zmieniać. Może pan użyć również mojego imienia z całym nazwiskiem, a nie tylko jego pierwszej litery. A jeśli redakcja będzie chciała zamieścić moje zdjęcie, to proszę, żeby na moich oczach nie było czarnego prostokąta. Nie czuję się winny.

Jakie zarzuty stawia prokuratura?

Jej zdaniem jako wiceprezes PZPN przekroczyłem swoje kompetencje przy podziale pieniędzy z Canal+ dla GKS Katowice, czym naraziłem związek na stratę 1 mln 812 tys. zł. Nie przyznałem się do postawionych zarzutów i poprosiłem o uzasadnienie na piśmie.

Ale przecież prokuratura musiała badać tę sprawę, skoro podjęła decyzję o karach dla pana...

Przede wszystkim – nie jestem oskarżony, tylko podejrzany. Prokuratura podjęła decyzję o zastosowaniu wobec mnie środków zapobiegawczych w postaci zawieszenia w wykonywaniu obowiązków wiceprezesa PZPN i nałożenia kaucji w wysokości 150 tys. zł. Nie zostałem do prokuratury doprowadzony, tylko po otrzymaniu wezwania z Centralnego Biura Śledczego sam pojechałem do Wrocławia. Złożyłem wyjaśnienia, przedstawiłem swoje racje, wyznaczony został termin przesłuchania. To wszystko.

Dlaczego kaucja była tak wysoka, w aferze korupcyjnej poręczenie majątkowe rzadko przekraczało 20 tys. zł.?

Nie wiem. Złożyłem na to zażalenie do sądu. Poza tym niech pan nie łączy mojej sprawy z aferą korupcyjną. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Nie jestem kolejnym zatrzymanym w tej aferze, tylko podejrzanym o coś innego. Zastosowanie mają inne paragrafy.

Jakie pan naruszył?

Moim zdaniem żadnych. Wykonywałem uchwały zarządu. Wszystko, co robiłem, służyło interesowi PZPN i jego członków, czyli klubów, w tym przypadku GKS Katowice, zawodników i trenerów. Dzięki decyzjom podejmowanym przez PZPN otrzymywali oni zaległe pieniądze i mogli normalnie funkcjonować.

Prokuratura uważa, że nie miał pan prawa podejmować takich decyzji. Skoro pieniądze z Canal+ trafiały do klubów przez PZPN, związek powinien je przekazać wyznaczonemu przez sąd komornikowi, a nie decydować samodzielnie, kto powinien je otrzymać.

Decyzje podejmowaliśmy wspólnie, naszym zdaniem w sposób sprawiedliwy, tak żeby osoby pokrzywdzone przez GKS, czyli zawodnicy oraz trenerzy, wobec których klub miał zobowiązania finansowe, te pieniądze dostali. Moim zdaniem decyzja PZPN w tych sprawach była słuszna i, używając innego słowa – ludzka.

Czy postawiono panu zarzut otrzymania korzyści osobistych w związku z tą sprawą?

Nie. Jestem podejrzany tylko jako wiceprezes PZPN.

A czy prokuratura może pana zawiesić w obowiązkach wiceprezesa?

Nie wydaje mi się. Jestem działaczem społecznym, a moja funkcja we władzach związku wynika z wyboru. Stąd moje zażalenie.

Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Materiał Promocyjny
Raportowanie zrównoważonego rozwoju - CSRD/ESRS w praktyce