Najmilszą niespodziankę sprawił najmłodszy Chudecki. Choć nie był faworytem w pojedynku z brązowym medalistą ostatnich mistrzostw świat Chińczykiem Li Yangiem, wygrał zdecydowanie. Po jednej z kontr leworęcznego Polaka medalista z Chicago padł na deski, co w boksie amatorskim nie zdarza się zbyt często. Chudecki został uznany za najlepszego polskiego pięściarza zawodów, bo walczył mądrze i skutecznie. Niewiele jednak zabrakło, by ta nagroda została przyznana Krzysztofowi Szotowi, który stoczył bardzo dobrą walkę z Aleksiejem Tiszczenką, mistrzem olimpijskim, mistrzem i wicemistrzem świata, mistrzem Europy. Największym osiągnięciem Szota do tej pory jest awans do ćwierćfinałów mistrzostw świata i wygrana z Tiszczenką pięć lat temu. Tym razem jednak czterokrotny zwycięzca Turnieju Stamma został pokonany.

Za najlepszego zawodnika turnieju uznano dwukrotnego mistrza świata Chińczyka Zou Shiminga (51 kg), który w półfinale po koncertowej walce pokonał trzykrotnego mistrza Europy Gieorgija Bałakszina, ale nie gorszym pięściarzem od niego jest inny z Rosjan, Matwiej Korobow, zwycięzca kategorii średniej. To też dwukrotny mistrz świata, kandydat do olimpijskiego złota i wielkich sukcesów na zawodowym ringu.

Rosjanie, podobnie jak Polacy, odnieśli w Warszawie cztery zwycięstwa. Różnica jest tylko taka, że mogą taki wynik powtórzyć w Pekinie, a nasi pięściarze mają dopiero dwie olimpijskie kwalifikacje.