Nowy lider wyprzedza dotychczasowego, czyli swojego kolegę z ekipy, Luksemburczyka Francka Schlecka, o 1.24 min. Do mety w Paryżu zostały jeszcze cztery etapy, w tym sobotnia jazda na czas. Ośmiu pierwszych kolarzy na mecie w L’Alpe d’Huez zostało wezwanych na kontrolę antydopingową.
Od kiedy właściciel prywatnej drogi wiodącej na Puy de Dome, szczyt wygasłego wulkan w Masywie Centralnym (1464 m n.p.m.), nie zgodził się wpuszczać na nią kolarzy, stacja narciarska L’Alpe d’Huez z roku na rok staje się coraz większą legendą Tour de France.
Debiutowała w 1952 roku (wygrał słynny Włoch Fausto Coppi), w środę Wielka Pętla była tu po raz 27. Atrakcją dla kibiców, mniej dla kolarzy, jest blisko 14-kilometrowa wspinaczka na metę, czyli 21 zakrętów w kształcie agrafki. Taka góra za każdym razem oferuje niezapomniany spektakl i selekcjonuje faworytów.
W środę była miejscem popisowej jazdy 33-letniego kolarza z Madrytu Carlosa Sastre, który zaatakował na początku podjazdu i do samej mety powiększał przewagę nad grupką, w której jechał dotychczasowy lider.
Sastre nigdy jeszcze nie był liderem Tour de France. W 2003 roku wygrał pirenejski etap do Ax-Bonascre. Po dyskwalifikacji Floyda Landisa został też uznany zwycięzcą etapu do Morzine w 2006, a w całym wyścigu sklasyfikowany na trzecim miejscu.