Okazało się jednak, że nadzieje wielu z nas były płonne. Kontrola przeprowadzona w PZPN przez Ministerstwo Sportu i Turystyki wykazała liczne zaniedbania, naruszenia prawa, a rozmiar przewin okazał się tak duży, że prawnicy z trybunału nie mieli wątpliwości – tylko wprowadzenie do związku kuratora, też prawnika, może zapobiec całkowitej degrengoladzie.

PZPN jest symbolem wszelkiego zła, a jedna ze stadionowych pieśni patriotycznych jasno określa stosunek do niego milionów kibiców. Władze państwowe, w zależności od swoich doraźnych potrzeb i poziomu gry piłkarzy, albo się z działaczami bratali, albo wytaczali przeciw nim ciężkie działa. PiS też wyczuł te nastroje i próbował zrobić ze związkiem porządek. Na egzekutora wybrał jednak niewłaściwego człowieka, Tomasza Lipca, który kilka miesięcy po przegranej wojnie poszedł siedzieć, zresztą nie za PZPN. Jego działania nie tylko nie dawały żadnych nadziei na poprawę, ale mogły doprowadzić Polskę do sytuacji, w której dziś nikt by się nie emocjonował Euro 2012. Po prostu by nam je odebrano.

Platforma Obywatelska obiecała kibicom, że zrobi porządek z polskim futbolem bez narażania się na konsekwencje międzynarodowe i jest przekonana, że poniedziałkowy ruch był początkiem udanej kampanii.

Można bez ryzyka przyjąć hipotezę, że minister patrzył na nazwiska kandydatów na nowego prezesa i nie widział wśród nich nikogo, kto spełniałby jego oczekiwania. Przełożenie terminu zjazdu da czas na nową kampanię i być może nowego kandydata.

Walka o PZPN nigdy nie była powodowana tylko troską o "naprawę futbolu". PZPN to wielkie przedsiębiorstwo z sukcesami sportowymi i finansowymi, na przejęcie którego wielu ludzi ma ochotę. Piłka wzbudza emocje i PZPN też. Nawet ludzie futbolu mają krańcowo różne recepty na uzdrowienie sytuacji. Grzegorz Lato dziwi się, że minister podjął taką decyzję w demokratycznym kraju. Jan Tomaszewski mówi, że od dawna namawiał ministra i premiera, żeby zastosowali "wariant putinowski" i rozwalili PZPN. Osobiście futbolu wspólnie z Janem Tomaszewskim wolałbym nie naprawiać. Ale będę kibicował każdemu, kto to zrobi dla dobra wspólnego, a nie swojego lub swojej partii.