[b]Rz: Jest pan zaskoczony takim rozstrzygnięciem MKOl?[/b]
[b]Adam Seroczyński[/b]: Raczej zawiedziony, bo po tak długim oczekiwaniu w wielkim stresie pojawiła się nadzieja, że skoro decyzja jest przekładana, to coś w mojej sprawie się dzieje. Okazało się jednak, że przez ten czas ludzie z MKOl nic nie zrobili. Zebrali się tylko w Lozannie i podjęli decyzję wygodną dla siebie.
[b]Będzie się pan odwoływał od tego wyroku?[/b]
Bardzo bym chciał, ale takie postępowanie dużo kosztuje. Bez pomocy z zewnątrz, PKOl, Polskiego Związku Kajakowego czy życzliwych mi ludzi, nie dam rady. Nie chcę złożyć łatwo broni, ale sam tego nie udźwignę. Chciałbym chociaż usłyszeć od ludzi z MKOl, czy w ogóle pochylili się nad moją sprawą.
[b]Jeśli się nie uda wygrać, to zakończy pan karierę? Grożą panu dwa lata dyskwalifikacji.[/b]