O tym, że to rekordowe mistrzostwa, wiadomo od dawna. Ponad 2,5 tysiąca uczestników ze 185 krajów, tego jeszcze nie było. Ale nie dlatego konkurencje pływackie – początek w niedzielę – zapowiadają się jako najbardziej fascynujące w ostatnich latach, przypominające najciekawsze zawody Formuły 1. Wszystko z powodu decyzji Międzynarodowej Federacji Pływackiej (FINA) zezwalającej na starty w kontrowersyjnych strojach, w których masowo bito w tym roku rekordy świata.
Polacy ubrani w najnowocześniejsze kostiumy firmy Arena, z którą Polski Związek Pływacki związany jest kontraktem, nie powinni narzekać. Nowy model X-Glide pomógł w tym sezonie poprawić wiele rekordów. Nasi zawodnicy uzbrojeni w taki sprzęt też pływają szybciej.
– Nie należy się sugerować rankingami. Nawet ci, którzy pobili już rekordy świata, nie odkryli do końca kart. A to tylko uświadamia nam, jak kosmiczny może być poziom tych zawodów – mówi Paweł Słomiński, wiceprezes PZP do spraw szkoleniowych i trener odpowiedzialny za średnie dystanse.
[wyimek]4 medale zdobyła reprezentacja Polski na ostatnich MŚ w Melbourne[/wyimek]
Słomiński na chwilę wrócił ze Słowenii, gdzie polska reprezentacja przygotowywała się do mistrzostw świata. Na pytanie, który z polskich pływaków ma największe szanse na dobre miejsce w Rzymie, Słomiński mówi, że każdy finał będzie sukcesem, a medal miłym zaskoczeniem. Najwyżej w rankingach są były mistrz świata na 200 metrów stylem motylkowym Paweł Korzeniowski (czwarty wynik) i Mateusz Matczak, piąty na 400 metrów stylem zmiennym. Miłą niespodziankę może też sprawić grzbiecista Radosław Kawęcki, aktualny mistrz Europy juniorów.