45 kilometrów to odległość, jaka dzieli maleńkie Gilowice (tu trenuje Adamek) od Wisły, gdzie do walki przygotowuje się Gołota.
32-letni Adamek, były mistrz świata IBF w wadze junior ciężkiej (oddał właśnie pas tej organizacji), w miniony czwartek po przylocie z New Jersey od razu udał się do rodzinnego domu w Gilowicach koło Żywca. Tam ma prywatną salkę bokserską. W poniedziałek wieczorem dojechał do niego z Warszawy trener Andrzej Gmitruk, który już tego samego dnia, przed północą przeprowadził z nim trening.
Adamek oddał pas mistrzowski, gdyż zamiast rewanżowej walki z Amerykaninem Steve’em Cunninghamem wybrał lepiej płatne starcie w wyższej wadze z Gołotą. W tej sytuacji mógł albo sam oddać pas, albo liczyć się z tym, że zostanie mu w najbliższym czasie odebrany.
Było jeszcze trzecie wyjście, z którego niestety Adamek nie skorzystał. Mógł mianowicie starać się o unifikację tytułów w wadze junior ciężkiej. Panamczyk Guillermo Jones, mistrz WBA, tylko czekał na taką propozycję. Można było ją też złożyć Niemcowi Marcowi Huckowi (WBO) i Włochowi Giacobbe Fragomeniemu (WBC). Ten ostatni jednak był chyba za drogi, chciał pół miliona dolarów za wyprawę do USA.
Decyzja Adamka oznacza, że walka z Gołotą nie będzie jednorazowym skokiem na kasę w kategorii ciężkiej. Oddając pas IBF w niższej wadze, zatrzasnął bowiem za sobą drzwi i trudno liczyć, by wrócił tam, skąd odchodzi.