Jako junior nie mogłem pojąć, czemu moi wyróżniani w klubie koledzy wszystkie rozmowy o tenisie zaczynają od siebie i na sobie kończą. Dopiero na korcie zrozumiałem, że zawodnik, który wychodził na mecz zafascynowany klasą rywala, już na starcie nie miał z nim szans. [wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/12/14/karol-stopa-solowka/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek] Ten buńczucznie wzruszający ramionami i dodający nieparlamentarnie, co też za chwilę „ja z nim zrobię”, wygrywał psychologiczną batalię, a potem nieraz i cały pojedynek.
Osoby dorastające w takich klimatach często trudno zaakceptować w życiu codziennym. Tak cenny na korcie egocentryzm przeszkadza w relacjach z rodziną, przyjaciółmi albo mediami. Rozsądek podpowiada największym korzystanie z usług rzeczników prasowych albo w skrajnych przypadkach – z pomocy specjalistycznych firm od kreowania wizerunku. Na paplanie, co ślina na język przyniesie, nikt poważny sobie dziś nie pozwala.
WTA Tour podczas specjalnych szkoleń instruuje, by nie dezawuować po meczach umiejętności przeciwniczek i nie oceniać organizatorów imprez. Nie wiem, czy przeszła taką edukację najlepsza polska tenisistka Agnieszka Radwańska. W jednym ze swoich ostatnich wywiadów 20-letnia gwiazda kolejny raz wystawia kiepskie cenzurki sportowym dziennikarzom i – co jest nowością – zwalnia z pracy telewizyjnych komentatorów.
Jako jeden z „nieudolnych” chcę wyrazić swój ogromny żal. Osoba, na którą tak długo w ukochanym sporcie czekałem, największe problemy ma – jak się okazuje – wcale nie z serwisem. Agnieszce Radwańskiej najbardziej brak lekcji dobrego zachowania.