- Andrzej ma problemy z sercem i nie może przylecieć na zgrupowanie - mówi „Rz” Tomasz Adamek. - Ponieważ mój drugi trener, Roger Bloodworth do końca marca pracuje w Nowej Zelandii z Davidem Tuą, miałem dwa wyjścia. Lecieć do niego na koniec świata lub poszukać jeszcze kogoś innego, bo czasu do walki z Arreolą nie zostało przecież zbyt wiele. Pierwsze rozwiązanie nie wchodziło w rachubę, bo staram się o prawo stałego pobytu w USA i do kwietnia nie mogę opuszczać terytorium tego kraju. W tej sytuacji Ziggy Rozalski po konsultacji z Bloodworthem stwierdził, że najlepiej będzie trenować ze starym znajomym Rogera, Ronnie Shieldsem, więc już w tę niedzielę będę u niego w Houston. 31 marca doleci tam Bloodworth i wspólnie przyszykujemy odpowiednią formę na starcie z Arreolą - opowiada o swoich najbliższych planach Adamek.

Brak Gmitruka podczas przygotowań, a szczególnie jego nieobecność w narożniku Adamka podczas bardzo ważnego i ciężkiego pojedynku w Kalifornii, to duża strata dla byłego mistrza świata kategorii półciężkiej i junior ciężkiej. Wszyscy pamiętamy jak zakończyła się walka z Chadem Dawsonem na Florydzie, gdy w narożniku polskiego pięściarza stał inny znany amerykański trener Buddy McGirt. „Góral” przegrał wtedy zdecydowanie i stracił tytuł.

- Mam nadzieję, że Andrzej będzie dalej służył mi swoją radą i będzie moim konsultantem, ale rozumiem też, że jego zdrowie jest najważniejsze - dodał Adamek podkreślając, że przyczyną tego wymuszonego rozstania w żadnym wypadku nie są sprawy finansowe.