My znów będziemy kibicować Tomaszowi Gollobowi, ubiegłorocznemu – po świetnej drugiej części sezonu – wicemistrzowi świata. 39-letni dziś zawodnik był wicemistrzem także w 1999 roku, kiedy wybrany został – w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” – na najlepszego sportowca Polski. Oprócz dwóch srebrnych ma jeszcze w dorobku cztery brązowe medale MŚ. Ciągle brakuje mu tego najcenniejszego. Teraz podejmie kolejną próbę.
W tegorocznych turniejach wystąpi czołowa ósemka poprzedniego cyklu GP (Crump, Gollob, Rosjanin Emil Sajfutdinow, Amerykanin Greg Hancock, Szwed Andreas Jonsson, Duńczyk Nicki Pedersen, Norweg z polskim paszportem Rune Holta, Duńczyk Kenneth Bjerre), trzech zawodników z eliminacji, wśród nich Jarosław Hampel, oraz czterech z dzikimi kartami. Pierwszym rezerwowym jest czwarty Polak w tej elitarnej stawce – Piotr Protasiewicz.
W tę sobotę na wypełnionym 16-tysięczną widownią Stadionie im. Alfreda Smoczyka z dziką kartą pojedzie reprezentujący na co dzień Unię Leszno Janusz Kołodziej, a rezerwowymi będą Damian Baliński (też z miejscowej Unii) i rewelacyjny junior Betardu Wrocław Maciej Janowski.
A jak wypadnie faworyt „wszystkich Polaków” Tomasz Gollob? Niedawno, w pierwszej kolejce ekstraligi, spisywał się znakomicie. Zdobył dla Stali Gorzów więcej punktów niż kolega z drużyny, trzykrotny mistrz świata Pedersen, wygrał też korespondencyjny pojedynek z urzędującym mistrzem Crumpem jeżdżącym w polskiej lidze dla Betardu. Fachowcy byli pod wrażeniem formy, w jakiej rozpoczął ten rok najbardziej utytułowany polski żużlowiec.
– Zawsze trzymał wysoki poziom, ale zagraniczne gwiazdy były przeważnie skuteczniejsze, lepsze. Teraz jest na odwrót. Tomek jechał na wielkim luzie i zachwycał swoimi akcjami – mówił jeden z działaczy Polonii Bydgoszcz, klubu z którego Gollob ponad 20 lat temu startował do wielkiej kariery i z którym związany był najdłużej. Superforma, wielki luz, zachwycające akcje... Więc?