Paul Malignaggi zwany „Czarodziejem", Amerykanin w którego żyłach płynie włoska krew od chwili kiedy podpisał kontrakt na walkę z Khanem starał się go za wszelką cenę wyprowadzić z równowagi. Obrażał na każdym kroku, szydził i przechwalał się, że sprawi Anglikowi takie lanie, że popamięta. To on wywołał awanturę podczas oficjalnego ważenia, ale gdy przyszło udowodnić swą przewagę w ringu takim twardzielem już nie był.
23-letni Khan, którego rodzice pochodzą z Pakistanu dostał amerykańską wizę tylko na 23 dni, ale w niczym nie przeszkodziło mu to, by odpowiednio przygotować się do pierwszej walki za oceanem. Podbój Ameryki zapowiadał już wcześniej i nie zamierzał z tego rezygnować. Ci, którzy powątpiewali w jego talent muszą zmienić zdanie.
Wicemistrz olimpijski z Aten (2004) robił z Malignaggim co chciał i bez najmniejszych kłopotów obronił należący do niego tytuł mistrza świata organizacji WBA w wadze junior półśredniej.
Walka została przerwana w 11 rundzie, gdy sędzia ringowy skrócił męczarnie Amerykanina. Wcześniej od początku pojedynku do jego zakończenia nawet przez chwilę nie było wątpliwości, kto jest lepszy. Rządził „Król Khan".
Wygraną faworyta zakończył się też bój w Londynie pomiędzy Australijczykiem Michaelem Katsidisem broniącym pasa interim (tymczasowy) organizacji WBO w wadze lekkiej i Brytyjczykiem Kevinem Mitchellem. Walkę na stadionie West Ham obejrzało 15 tysięcy widzów.