Janusz Pindera z Miami
Kalendarz naszych pięściarzy jest napięty. Najpierw walka o punkty w Miami, później wylot do Caracas i spotkanie z Wenezuelą, które zakończy pierwszą część rozgrywek grupowych World Series of Boxing, zawodowej ligi bokserskiej. Polacy zaczęli ten sezon od minimalnej porażki 2:3 z Puerto Rico w San Juan, ostatnio w takim samym stosunki przegrali z Italia Thunder w Koninie.
W tamtych spotkaniach walczyli zawodnicy kategorii 49, 56, 64, 75 i 91 kg, w piątek wieczorem, miejscowego czasu wystąpią pięściarze wag 52, 60, 69, 81 i plus 91 kg.
Mecz odbędzie się w w Miccosukee Resort&Gaming, indiańskim kasynie na obrzeżach Miami. Do słynnej Ocean Drive trzeba jechać 40 minut. Tu gdzie mieszkają bokserzy są tylko bagna, lasy i wszechobecne aligatory. Atrakcji nie ma więc zbyt wiele.
Amerykanie radzą sobie w tych rozgrywkach zaskakująco dobrze. Ostatnio pokonali pewnie Azerbejdżan i w naszej grupie są teraz na drugim miejscu za Kazachstanem. Polacy dopiero na miejscu siódmym.
Mecz zacznie Niemiec Hanza Touba z (52 kg) z Brentem Richardem Venegasem. Drugim obcokrajowcem wybranym w drafcie na koreańskiej wyspie Jeju pod koniec ubiegłego roku, który w tym spotkaniu wystąpi w drużynie Husarii jest Steven Gerard Donnelly. Irlandczyk zmierzy się w wadze półśredniej (69 kg) z Brianem Ceballo i nie będzie mieć wcale łatwego zadania, bo Amerykanin uważany jest za jednego z najlepszych w drużynie gospodarzy.
Ciekawe jak w wadze 60 kg z najmłodszym w amerykańskiej drużynie, 19. letnim Carlosem Balderasem jr poradzi sobie Dawid Michelus. Mistrz Polski przegrał wprawdzie ostatnio w meczu z Azerbejdżanem z Albertem Selimowem, który w swojej karierze był już mistrzem świata i Europy, ale ten przeciwnik nie wydaje się tak groźny.