To bolesna porażka, jej najbardziej znaczące konsekwencje zobaczymy w poniedziałek, gdy Radwańska pierwszy raz od 2011 r. wypadnie z czołowej dziesiątki rankingu WTA.
Będzie to miało bardzo złe skutki dla rozstawienia Polki zarówno w turnieju Roland Garros, jak i być może w Wimbledonie. Dalej myślą sięgać strach, bo tam są tylko niepewność i ruchome piaski.
We wczorajszym meczu Radwańska tylko do połowy obu setów nawiązywała walkę z Woźniacką, zdarzały się jej dobre zagrania, np. dwa świetne returny, po których wyrównała na 2:2 w secie drugim, ale w decydujących momentach gry na wyniszczenie z rywalką znakomicie czującą się za końcową linią nie miała szans.
Był to 12. mecz Polki i polskiej Dunki, ósmy raz wygrała Woźniacka, czemu trudno się dziwić, bo jest dziś tenisistką lepszą.
Polka wciąż jest w kryzysie i zwycięstwa w dwóch pierwszych rundach turnieju w Madrycie opinii tej zmienić nie mogą. To nie jest dobry czas, by stawiać egzystencjalne pytania, Roland Garros już za dwa tygodnie, potem Wimbledon, ale jeśli nic się nie zmieni, od ważnych decyzji pani Agnieszka nie ucieknie. Można oczywiście ciułać punkty i dolary, ale to jest wybór mało ambitny. Być może należy wszystko zmienić, zaangażować nowy sztab, bo obecny układ chyba się wypala, i poczekać na efekty.