Reklama

Szczepłek: Jak Legia z Górnikiem

Mecze Legii z Górnikiem były przez dziesięciolecia solą rozgrywek.

Aktualizacja: 06.03.2016 18:40 Publikacja: 06.03.2016 18:18

Szczepłek: Jak Legia z Górnikiem

Foto: Fotorzepa

Dziś, kiedy Legia obchodzi swoje stulecie, warto przypomnieć, że po wojnie w znacznym stopniu budowali ją Ślązacy. Pod pretekstem odbycia służby wojskowej sprowadzano ich do stolicy, tu uczyli się grać, jeść nożem i widelcem, a potem wracali do swoich familoków i walczyli na chwałę śląskich klubów.

Taką drogę przeszli m.in. Ernest Pol i Edmund Kowal. Pol był jednym z największych geniuszy w polskiej piłce. O Kowalu Lucjan Brychczy mówił, że nie widział w Polsce lepszego dryblera. Zaczynali na hasiokach, okrzepli w Legii, a kiedy wrócili na Śląsk, dali początek wielkiemu Górnikowi. I mniej więcej od roku 1957, a więc od prawie 60 lat, rywalizacja Górnika z Legią podnosi ciśnienie kibicom w Zabrzu i w Warszawie.

Sobotni mecz na Łazienkowskiej trudno byłoby zaliczyć do kategorii przebojów. Kiedy śląskie kopalnie stają się powoli skansenami (w Zabrzu kopalnia Guido), Górnik przypomina dziś bardziej amatorską drużynę TKKF, w której nikt nie jest pewny jutra. Została tylko dumna nazwa i nadzieja, że klub się odrodzi, a na jego nowy stadion tłumy zaczną przychodzić nie tylko na śląskie derby z Ruchem. Jan Żurek został trenerem w czwartek, a w piątek musiał ruszyć do stolicy. Co on mógł zrobić w tych warunkach? Ale prawdą też jest, że wśród zabrzan nie było ani jednego piłkarza, który nadawałby się dziś nawet do takiej chimerycznej Legii.

Między kibicami Legii i Górnika nigdy nie było chemii i starcze gadanie, że dawniej działo się inaczej, kłóci się z faktami. Warszawiacy ubliżali nawet Włodzimierzowi Lubańskiemu, a zabrzanie Kazimierzowi Deynie. I tylko to, niestety, się nie zmienia. Jeśli jestem czyimś gościem, to nie ubliżam gospodarzowi, jak zabrzanie podczas „Snu o Warszawie". Jeśli jestem gospodarzem, staram się, aby gość czuł się w moich progach dobrze. Żyleta w odwecie za bluzgi postarała się, żeby było inaczej. Dlaczego tydzień wcześniej na Łazienkowskiej kibice Legii i Ruchu mogli się dogadać? Nie ogarniam tego wszystkiego, bo już dość dawno przestałem myśleć kategoriami kibica.

Współczuję dwóm piłkarzom. Pawłowi Brożkowi, który w doliczonym czasie meczu z Piastem nie wykorzystał rzutu karnego i Wisła znowu nie wygrała, oraz Mariuszowi Pawełkowi. On z kolei w drugiej minucie spotkania z Lubinem tak niefortunnie podawał piłkę obrońcy, że padła z tego bramka dla Zagłębia. Brożek i Pawełek to wyjątkowe postacie w naszej lidze, są lubiani, mieli pecha przed swoimi kibicami, a to tym bardziej bolesne.

Reklama
Reklama

Najładniejszą bramkę kolejki strzelił Wojciech Kędziora dla Termaliki. Jego zwód i strzał na boisku w Łęcznej były wyjątkowe, a że stoper i bramkarz przy tym zaspali, to inna sprawa. Wyniki Termaliki dają argument zwolennikom poszerzenia ekstraklasy do 18 drużyn. Bez rund dodatkowych i odbierania połowy punktów. Jestem wśród nich.

Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama