Za to przewinienie Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) ukarał 29-letniego Chińczyka dyskwalifikacją na osiem lat, gdyż była to dopingowa recydywa. Miał to być praktycznie koniec kariery trzykrotnego mistrza olimpijskiego z Londynu i Rio.
Teraz Sun Yang znowu ma nadzieję, bo jeden z sędziów CAS, zdaniem szwajcarskiego sądu, nie był bezstronny. Nie oznacza to jednak, że chiński gwiazdor wystartuje w igrzyskach w Tokio, CAS rozpatrzy jego sprawę jeszcze raz, w innym składzie.
Szwajcarski Federalny Sąd Najwyższy nie ocenia spraw merytorycznie, skupia się na procedurze. Nie bada interpretacji prawa, więc skuteczne kasacje to rzadkość, zdarzyły się ledwie kilka razy. Teraz powiodło się Yangowi, bo jego prawnicy wyłowili twitterowy wpis Franco Frattiniego, który był szefem składu orzekającego.
Włoch jest miłośnikiem zwierząt, jego konto wypełniają zdjęcia czworonogów wypatrujących adopcji. Wiele wpisów, nawet tych najnowszych, dotyczy torturowania i jedzenia psów w Chinach. Frattini nazywa sprawców „starymi sadystami o żółtych twarzach", pisze o „barbarzyństwie". Zapowiada też „piekło dla tych sadystycznych, chińskich drani".
Rewizja wyroku to duży cios dla CAS-u, który jest najważniejszym sądem w świecie sportu. Sędziowie – jest ich kilkuset – rozstrzygają spory wagi ciężkiej. Tylko w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy orzekli o wyrzuceniu Rosji z igrzysk i mistrzostw świata, limicie testosteronu u lekkoatletek oraz nieuczciwej przewadze, jaką dają niepełnosprawnym biegaczom nieproporcjonalnie długie protezy.