O tym, że Berlusconi sprzeda Milan, mówiło się od dwóch lat. Od ponad roku nie ukrywając tego przed mediami prowadził negocjacje i szukał kupca, który przywróci utytułowanemu klubowi dawną chwałę. Nikt więc nie jest informacją zaskoczony. Włosi przyjęli ją z mieszanymi uczuciami: smutkiem i nadzieją. Smutek wypływa z tego, że ukochana zabawka narodu, podobnie jak w Anglii i Francji, przechodzi w obce ręce. Nafciarz Massimo Moratti, przez lata właściciel Interu, już trzy lata temu rzucił ręcznik. Sprzedał klub indonezyjskiemu biznesmenowi, a ten z kolei miesiąc temu odsprzedał go Chińczykom. Włosi traktują obie transakcje jak bolesną wyprzedaż majątku narodowego. Nadzieje wiążą z potężnym zastrzykiem kapitału nowych właścicieli, za który będzie można sprowadzić wielkie gwiazdy i jak dawniej grać z sukcesem w Serie A i Lidze Mistrzów.