Termin największej polskiej kolarskiej imprezy jest nietypowy. Wyścig odbywa się równolegle do Tour de France. Nie było jednak wyjścia. W kalendarzu panuje coraz większy ścisk, szczególnie w roku olimpijskim.
Dwa tygodnie po zakończeniu Wielkiej Pętli w Rio de Janeiro rozpocznie się walka o medale. Niedługo potem, 20 sierpnia, start Vuelty. Jeszcze niedawno kolarze jeździli w TdP we wrześniu, ale było wiele narzekania na pogodę. Dyrektor Czesław Lang postawił więc na lipiec. Organizacyjnie to trudne posunięcie, bo wyścig niemal koliduje ze Światowymi Dniami Młodzieży, ale sportowo termin wydaje się dobrany rozsądnie.
Wielu kolarzy potraktuje Tour de Pologne jako sprawdzian przed igrzyskami. Trasę w Brazylii przygotowano z myślą o góralach, ale są to takie wzniesienia jak na ostatnich etapach w Polsce, czyli o średniej skali trudności, a nie takie jak we Francji, gdzie na przełęczach położonych 2 tys. m n.p.m. można się zamęczyć.
Na dobrze sobie znanych drogach odbudować formę przed igrzyskami chce Michał Kwiatkowski. Mistrz świata z 2014 roku nie ma dobrego sezonu. Początek roku był obiecujący, dwa razy był drugi w kryteriach na Majorce, potem zajął ósme miejsce w tygodniowym wyścigu Tirreno – Adriatico i wygrał klasyk z cyklu World Tour – E3 Harelbeke. Ale później nie ukończył Tour de Romandie i Criterium du Dauphine. Nie pojechał na Tour de France.
Kwiatkowski miał kontuzje, chorował, pewnie jeszcze przyzwyczaja się do trybu treningowego w nowym zespole – Sky. Tour de Pologne będzie więc dla 26-letniego kolarza bardzo ważny. Musi pokazać, że nic złego się nie dzieje, najlepiej po prostu zwyciężyć w narodowym wyścigu, choć miejsce na podium również stanowiłoby pozytywny sygnał.