Nawet jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego wiadomo było, że awans do półfinałów młodych Polaków, będzie czymś na pograniczu cudu. Nie dość, że musieli pokonać Anglię dwiema bramkami, to jeszcze warunkiem koniecznym był remis w równolegle rozgrywanym spotkaniu Słowaków ze Szwedami. Niestety gwiazdy nie ułożyły się po myśli trenera Marcina Dorny – w czwartkowy wieczór w Kielcach Polacy nie byli w stanie zrobić tego, co od nich zależało – pokonać Anglików – a jakby tego było mało Słowacy pokonali Szwedów w Lublinie 3:0.
Dorna dokonał korekt w składzie – w podstawowym składzie na spotkanie z Anglików zabrakło Pawła Dawidowicza, którego na pozycji defensywnego pomocnika zastąpił Radosław Murawski z Piasta Gliwice. Na ławce usiadł Mariusz Stępiński – jeden z trzech kadrowiczów Dorny, który rok temu był na prawdziwym, dorosłym, Euro we Francji – a jako wysunięty napastnik wybiegł na murawę Krzysztof Piątek z Cracovii. Tym samym jedynym zawodnikiem z zagranicznego klubu w składzie był „wypożyczony” od Adama Nawałki Karol Linetty. W bramce stanął (ponowie) Jakub Wrąbel, który w zeszłym sezonie występował w I-ligowej Olimpii Grudziądz, a pozostałych dziewięciu zawodników było z ekstraklasy.
Polacy do tej pory na małym Euro świetnie zaczynali mecze – w obu spotkaniach (ze Słowacją i Szwecją) to oni strzelali jako pierwsi gole. Przeciwko Anglikom zostali jednak od razu zepchnięci do głębokiej defensywy. A już w szóstej minucie zawodnik Leicester City Demarai Gray zakręcił kółeczko przed polem karnym Polaków, przełożył piłkę na prawą nogę i uderzył z dystansu. Zmylony jeszcze przez rykoszet od Jarosława Jacha bramkarz nie miał żadnych szans.
W drugiej połowie młodzi Polacy stracili drugą bramkę akurat w momencie, gdy przez dłuższą chwilę grali lepiej. Gdy udało im się chociaż przez pewien okres rozgrywać mecz z Anglikami na swoich zasadach. Gdy to pilkarze Dorny kontrolowali spotkanie. Niestety gościom wystarczył jeden bardzo dobry kontratak, a Jacob Murphy dostawił tylko nogę i z dwóch metrów skierował piłkę do bramki. Bramka stracona z rzutu karnego była tylko dopełnieniem smutnego wieczoru w Kielcach.
Polacy oczywiście z grupy nie wyszli, zajęli w niej ostatnie miejsce, w trzech meczach zdobyli jeden punkt, gdy w ostatniej minucie spotkania ze Szwecją udało im się wyszarpać remis. Nic nie wyszło z zapowiedzi Karola Linetty’ego, który przed turniejem obwieścił, że Polacy walczą o mistrzostwo.