555 minut - tyle niepokonany w europejskich pucharach był nowy bramkarz Rakowa Vladan Kovacević.
Bośniak nie puścił gola w pięciu poprzednich meczach eliminacji Ligi Konferencji i dwóch dogrywkach. W Gandawie też długo wyprawiał cuda, broniąc w sytuacjach wydawało się beznadziejnych, rywale łapali się za głowy, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy nawet on był bezradny. Strzałem z bliska pokonał go Tarik Tissoudali. Gent odrobił straty z pierwszego spotkania, zabawa zaczynała się od nowa.
Raków zaskoczył gospodarzy wysokim pressingiem, tworzył sobie dobre sytuacje i już po kilku minutach mógł prowadzić. Mądrze się bronił i groźnie atakował. Nie przypominał większości polskich zespołów, które jadąc do silniejszego rywala, myślą tylko tym, jak nie stracić gola. A gdy już otrzymał pierwszy cios, nie położył się na deskach, tylko dalej szukał swoich szans.
Do 70. minuty można było mieć nadzieję, że znów skończy się dogrywką, ale wtedy przypomniał o sobie były gwiazdor Legii Vadis Odjidja-Ofoe, uderzył precyzyjnie zza pola karnego i było 2:0. Chwilę później na strzał z dystansu zdecydował się również Julien de Sart i trafił na 3:0. To były dwie minuty, które wstrząsnęły Rakowem.
Debiutująca w pucharach drużyna Marka Papszuna zasłużyła jednak na brawa. Osiągnęła więcej, niż można było się spodziewać. Wyeliminowała Rubin Kazań, walczyła o fazę grupową, godnie uczciła stulecie klubu. Teraz może się skupić na lidze, by za rok wrócić do Europy mocniejsza.
4., OSTATNIA RUNDA ELIMINACJI LIGI KONFERENCJI
KAA Gent - Raków Częstochowa 3:0
(T. Tissoudali 45+1, V. Odjidja-Ofoe 70, J. De Sart 72)
Pierwszy mecz: 0:1. Awans KAA Gent