W maju selekcjoner ustępujących mistrzów świata przedłużył kontrakt do 2022 roku, zapowiadał, że wypełni go bez względu na wynik w Rosji, ale po tym, gdy Niemcy ponieśli największą klęskę w historii swoich występów w MŚ, jego dalsza praca z kadrą stanęła pod znakiem zapytania.
Według dobrze poinformowanych dziennikarzy „Sport Bilda" Loew zastanawiał się nad swoją przyszłością, ale nie chciał łamać obietnicy, jaką dał prezesowi federacji. Reinhard Grindel jeszcze na pokładzie samolotu wracającego z Moskwy do Frankfurtu nad Menem zapewnił trenera, że ma do niego pełne zaufanie. Te słowa wsparcia miały podobno kluczowy wpływ na decyzję Loewa.
Czytaj także: Warto żałować Niemców
– Moje rozczarowanie też było ogromne. Miałem różne myśli, ale teraz zrobię wszystko, żeby w przyszłości nikogo nie zawieść – zapewnia selekcjoner.
Będzie rekonstrukcja
„Sport Bild" pisze, że w przeciwieństwie do sytuacji z 2014 roku, kiedy po zdobyciu tytułu Loew wziął kilkutygodniowy urlop, teraz jest od razu gotowy do działania, by zmazać plamę. Następny cel to Euro 2020.