[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2010/04/06/boisko-zamiast-pilkarzy/]skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]
Takich możliwości nie mają Michał Probierz w Białymstoku, Tomasz Kafarski w Gdańsku, Dariusz Pasieka w Gdyni ani Jurij Szatałow w Bytomiu. A mimo to kierowane przez nich drużyny zrobiły postępy. Lechia i Jagiellonia nie tylko wygrywają w lidze, ale doszły nawet do półfinału Pucharu Polski.
I nie ma w tym przypadku.
Jesteśmy w okresie zmiany pokoleniowej na trenerskich ławkach. Jeszcze skutecznie broni się Henryk Kasperczak, roli strażaka podejmuje się Stefan Białas, ale coraz częściej do głosu dochodzą młodsi trenerzy. Jeszcze popełniają błędy, jak Maciej Skorża czy Rafał Ulatowski, ale mają za sobą grę na Zachodzie, czytają tamtejszą literaturę czy, jak Dariusz Pasieka, kończą akademię trenerską w Kolonii.
Co z tego, że Jose Maria Bakero był wielkim piłkarzem Barcelony. To już przeszłość. Michał Probierz nie był, ale to jemu należałoby przyznać nagrodę za największy postęp, jaki w ostatnim sezonie zrobiła drużyna z Ekstraklasy. Dziś Jagiellonia jest groźnym przeciwnikiem dla każdego.