RZ: Leo Beenhakker powiedział, że nie jest w stanie wymyślić niczego nowego na mecz z Chorwacją poza tym, że zadzwoni do swojego przyjaciela Bilicia i poprosi, żeby wystawił w ataku swoją teściową. Dzwonił już?
Slaven Bilić: Jestem rozwiedziony... A Beenhakker to Beenhakker – świetny menedżer grający swoją grę. Nie potrzebuje do pomocy mojej byłej teściowej, bo ma bardzo dobrą drużynę. Nie można lekceważyć zespołu, który w meczu z Niemcami toczył wyrównaną walkę, bardzo głupio stracił drugiego gola i dopiero wtedy przestał wierzyć w wyrównanie. Wcześniej Polacy mieli jednak wiele dobrych okazji pod bramką Jensa Lehmanna. Są groźni i na pewno podejdziemy do spotkania z nimi na poważnie.
Na poważnie, ale nie w najsilniejszym składzie?
To są mistrzostwa Europy i skoro awans do ćwierćfinału już wywalczyliśmy, muszę trochę przebudować wyjściową jedenastkę. Nie będę przecież ryzykował, wystawiając zawodników, którzy we wcześniejszych meczach zostali ukarani żółtymi kartkami i mogliby nie wystąpić w fazie pucharowej. Byłoby to niepotrzebne szaleństwo. Dam także odpocząć zawodnikom, którzy najbardziej się napracowali. Dokonam pięciu zmian, może nawet więcej, co nie zmienia faktu, że chcemy kontynuować naszą passę zwycięstw.
Dokonam pięciu zmian, może nawet więcej, co nie zmienia faktu, że chcemy grać o zwycięstwo