[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/04/27/karol-stopa-klasa-i-mocne-nerwy/][b]Skomentuj na blogu[/b][/link]

Dramatyczny baraż z Japonkami otworzył Polkom drzwi do elity. Pierwsza szesnastka Pucharu Federacji swoje mecze rozgrywa w atmosferze zbliżonej do tej, którą znamy z Pucharu Davisa – następuje tu ścisłe połączenie wątku sportowego z patriotycznym i finansowym. Piękny, ale kameralny obiekt Arki okazał się stanowczo za mały, organizatorom serce się pewnie ściskało na widok tłumów, które zostały za bramą, bo zabrakło miejsc.

Oceniając sam mecz, trzeba podkreślić jedno: odporność na stres naszej najlepszej dziś tenisistki Agnieszki Radwańskiej. Polska rakieta nr 1 zagrała dwa trudne pojedynki jak profesjonalistka najwyższej klasy. Nie widzieć i nie słyszeć, co się dzieje dookoła, skupić na tym, co najważniejsze, to potrafią tylko najlepsi. Nieżyjący już długoletni kapitan naszej daviscupowej reprezentacji pan Zbigniew Bełdowski opowiadał mi kiedyś o swoich przejściach z wyznaczonymi do gry w zespole narodowym. Dla niektórych już samo wyjście na kort centralny Legii przy Myśliwieckiej było zadaniem ponad siły. Usłyszałem o tym, jak bohaterów gier treningowych wyciągano na siłę z toalety.

Albo jak szukano drugiego singlisty na słynny pojedynek ze Szwedami, bo poza Wojciechem Fibakiem nie było chętnego, by zmierzyć się z Björnem Borgiem. Dwa nieudane występy Urszuli Radwańskiej to efekt jej słabszej dyspozycji, ale także sygnał, że młodsza siostra pod względem odporności psychicznej ustępuje starszej bardzo wyraźnie. Mecz rozstrzygnęła deblowa para Klaudia Jans – Alicja Rosolska. Obie pokazały klasę i duże opanowanie. A przecież jeszcze niedawno związkowi szkoleniowcy modlili się, by to przypadkiem nie ta dwójka musiała decydować o jakimkolwiek wyniku. W biurku trzymam list otwarty podpisany przez zacne medialne grono domagające się, by m.in. ta właśnie para przestała korzystać z funduszy PZT Prokom Team.

Argumentowano wtedy, że przecież są od tych dziewczyn młodsi, bardziej utalentowani i zasługujący na podróżowanie z rakietą po świecie. W minioną niedzielę raz jeszcze się okazało, że to jednak ludzie odpowiedzialni za wyjątkowy w naszym sporcie program mieli rację. Cała ekipa, od zawodniczek do młodego trenera, rozpoczęła swoją przygodę z wielkim tenisem dzięki programowi PZT Prokom Team. Dziś, kiedy sen o potędze zaczyna się nam materializować, program zawieszono, a nowego sponsora na razie brak.