Kolejka po wygraną w Vojens jest jednak długa. Otwiera ją lider klasyfikacji generalnej Jason Crump. Australijczyk po raz ostatni wygrał w czerwcu, również w Danii, tyle że na torze w Kopenhadze. Jak sam zapowiada, przyszedł czas na kolejne zwycięstwo, tym bardziej że w Vojens jeszcze mu się nie udało stanąć na najwyższym stopniu podium. W gronie faworytów widzi również zawodników duńskich, którzy będą chcieli rozgrzać publiczność. – Wszyscy Duńczycy jeżdżą w tym roku świetnie i na pewno na własnym torze, przed własną publicznością będą szczególnie zmotywowani – asekuruje się Crump.
Co ciekawe, Australijczyk nie wymienia wśród kandydatów do zwycięstwa Golloba, który od kilku tygodni jest w znakomitej formie i awansował na drugie miejsce w klasyfikacji. Być może to lekceważenie podziała na niego tak jak na dyskobola Piotra Małachowskiego, którego jeszcze przed finałem berlińskich mistrzostw świata skreślił Estończyk Gerd Kanter. Polak zdobył srebro, a Kanter był trzeci, przegrywając z Małachowskim o prawie trzy metry.
Do końca pozostały jeszcze cztery turnieje, a Gollob traci do Crumpa 35 punktów. Najlepszy polski żużlowiec zapowiada walkę o mistrzostwo świata, ale jeśli myśli poważnie o złotym medalu, powinien w Danii wygrać. W Vojens nigdy mu się to nie udało (podobnie jak Australijczykowi), ale w przeszłości zajmował tam już drugie (2002) i trzecie miejsca (1997 i 2001).
Wielką niewiadomą pozostaje forma Emila Sajfutdinowa. Rosjanin, debiutujący w cyklu Grand Prix, na początku sezonu spisywał się rewelacyjnie. Zajmował nawet drugie miejsce za Crumpem. Teraz jeździ trochę słabiej i w klasyfikacji generalnej spadł na czwartą pozycję (wyprzedził go jeszcze Greg Hancock). Jednak niedawno wygrał towarzyski turniej z okazji obchodów 60-lecia Nowej Huty, choć startowała tam cała polska czołówka i Ryan Sullivan.
Inne cele na nordyckie Grand Prix ma Sebastian Ułamek. Polak jest w klasyfikacji generalnej 11. i musi się martwić o awans do ósemki, co zapewni mu prawo startu w przyszłorocznym cyklu. Po zawodach w Malilli narzekał na pechowe losowanie, które pozbawiło go szansy na walkę o czołowe miejsca. „Nie miałem najszczęśliwszego numeru, jeśli chodzi o układ pól startowych. W pierwszych biegach jechałem bardzo ostrożnie, chciałem uniknąć jakiegokolwiek upadku” – przyznawał na swojej stronie internetowej.