Porażka bolesna, ale bez wstydu

Witalij Kliczko pokonał w Gelsenkirechen przez nokaut w 10. rundzie Alberta Sosnowskiego i obronił tytuł mistrza świata organizacji WBC w wadze ciężkiej

Publikacja: 30.05.2010 00:52

Porażka bolesna, ale bez wstydu

Foto: AFP

Sensacji nie było, wygrał pięściarz większy, cięższy i lepszy. Starszy z braci Kliczków, 39-letni Witalij pokazał, że można być jednocześnie skutecznym bokserem i biznesmenem, można też w powodzeniem zajmować się polityką.

W dziesiątej rundzie jego potężne prawe nie pozostawiły nikomu cienia wątpliwości, kto jest lepszy. Stało się to co mogło się stać kilka minut wcześniej, gdyby nie gong kończący dziewiąte starcie i ratujący Sosnowskiego przed nokautem. Tym razem po kolejnym prawym sierpowym Polak usiadł w narożniku. Był już bardzo zmęczony, choć jak twierdzi chciał kontynuować walkę. Na szczęście reakcja amerykańskiego sędziego ringowego, Jay'a Nady, który błyskawicznie przerwał ten pojedynek była prawidłowa.

- Nie mogę mieć żadnych pretensji. Kliczko jest zbyt silny i doświadczony, by wypuścić z rąk wygraną przed czasem w takiej sytuacji. Gdyby sędzia pozwolił mi walczyć dalej zapewne koniec nastąpiłby w kolejnym starciu - mówił na konferencji prasowej Albert Sosnowski. Ponad 50 tysięcy ludzi w Veltins Arena w Gelsenkirchen czekało tylko na ten jeden pojedynek. Większość z nich na uwielbianego w Niemczech Witalija Kiczkę, ale polskich kibiców, którzy przyszli dopingować Sosnowskiego też było sporo. - Spełnia się marzenie mojego życia. Walka o pas mistrza świata prestiżowej organizacji, z kimś takim jak Witalij, to coś niesamowitego - mówił o tym co go czeka Sosnowski.

Wyszedł do ringu uśmiechnięty. „I feel good" Jamesa Browna to pogodny utwór przy którym szedł do walki, ale napięcie musiało być spore. Z kimś takim jak Kliczko Polak przecież jeszcze nie walczył. 37 zwycięstw przed czasem w 39 walkach, nikt w wadze ciężkiej nie może pochwalić się takim bilansem jak „Doktor Żelazna Pięść". Po wygranej z Sosnowskim ten bilans jest jeszcze lepszy. Nawet Mike Tyson nie był tak skuteczny jak urodzony w Kirgistanie starszy Kliczko.

Ukrainiec szedł do ringu wolnym, pewnym krokiem przy dźwiękach „Piekielnych dzwonów" AC/DC. Tak jakby już przed pierwszym gongiem znał wynik walki. - Nikt mnie nie pokona. Sam zadecyduję, kiedy odejść - mówił przed pojedynkiem z Sosnowskim, którego największym sukcesem do tej pory był zdobycie mistrzostwa Europy.

- Po twarzy widać chyba, kto był lepszy - żartował na konferencji po walce Sosnowski. „Smok" przyszedł na nią w ciemnych okularach zakrywających ślady po „piekielnych dzwonach" Kliczki. - Popełniłem sporo błędów w końcowej fazie walki, gdy byłem już bardzo zmęczony. Na początku byłem usztywniony, to odebrało mi dużo sił - spokojnie oceniał wydarzenia w ringu.

Zaraz po przerwaniu pojedynku obaj pięściarze serdecznie rozmawiali ze sobą w języku angielskim. - Brakuje ci jeszcze doświadczenia - mówił Kliczko, który podkreślał później, że czuł się świetnie. - Mogłem walczyć 25 rund. Nie byłem zmęczony - tłumaczył dziennikarzom.

Od pierwszych rund pojedynek był jednostronny choć Sosnowski nie rezygnował z odniesienia zwycięstwa. - Nie jadę tam po wypłatę, chcę wygrać - obiecywał przed wyprawą do Gelsenkirchen. Wstydu nie przyniósł. W trzeciej rundzie trafił lewym sierpowym, ale Kliczko ma twardą szczękę. 2-3 rundy były wyrównane, ale cały czas można było odnieść wrażenie, że mistrz świata nie chce tego pojedynku kończyć zbyt szybko.

W pierwszej fazie walki nie bił prawą ręką, później uderzał ją w tułów Polaka. Lewa, opuszczona nisko stanowiła dla Sosnowskiego zaporę nie do przebycia. Lewy prosty zatrzymywał go w miejscu, bite od niechcenia lewe sierpy ostrzegały przed grożącym niebezpieczeństwem.

- Nie zadawaj zbyt wielu ciosów, uważaj na obronę. Garda wysoko - mówił po czwartej rundzie Fiodor Łapin, trener Sosnowskiego. Pracowali ze sobą dwa miesiące. Niewiele, ale efekty już widać.

Po szóstej rundzie pochodzący z Archangielska trener grupy KnockOut Promotions radzi „Smokowi" by ten skrócił dystans, ale dwumetrowy Kliczko nie pozwala na to. W ósmym starciu Polak trafia prawym sierpowym, ale już coraz ciężej oddycha. Jest zmęczony, lewa ręka opada coraz niżej, Kliczko to widzi i coraz częściej bije w to odsłonięte miejsce potężnym prawym. 13 centymetrów wyższy, 10 kg cięższy, zarośnięty Kliczko chce skończyć walkę przed czasem, ale Sosnowski też, do końca, szuka swojej szansy. W 9 starciu Ukrainiec kilka razy mocno trafia i koniec jest bliski, ale gong odwleka egzekucję. W 10 rundzie walka się kończy.

- Albert mimo porażki pokazał, że stać go na wygrane z czołowymi zawodnikami wagi ciężkiej. Ma jeszcze rezerwy - mówi jego menedżer Krzysztof Zbarski. - Chcemy odzyskać tytuł mistrza Europy, który Albert oddał decydując się na pojedynek z Kliczką - mówi o najbliższej przyszłości „Smoka".

Trener Łapin też go chwali. - Robił co mógł, słuchał moich wskazówek, ale Kliczko to wielki mistrz, ciężko zmusić go do błędu. Zabrakło automatyzmu w zadawaniu ciosów, ale mieliśmy za mało czasu, by zrobić wszystko co należało.

Ludzie w Veltins Arena żegnają Sosnowskiego brawami. Pokazał charakter, serce do walki, co w starciu z takim gigantem jak Kliczko nie jest proste. Przegrał, bo był słabszy, ale otworzył sobie szeroko drzwi do innych ciekawych i dobrze płatnych walk.

Sensacji nie było, wygrał pięściarz większy, cięższy i lepszy. Starszy z braci Kliczków, 39-letni Witalij pokazał, że można być jednocześnie skutecznym bokserem i biznesmenem, można też w powodzeniem zajmować się polityką.

W dziesiątej rundzie jego potężne prawe nie pozostawiły nikomu cienia wątpliwości, kto jest lepszy. Stało się to co mogło się stać kilka minut wcześniej, gdyby nie gong kończący dziewiąte starcie i ratujący Sosnowskiego przed nokautem. Tym razem po kolejnym prawym sierpowym Polak usiadł w narożniku. Był już bardzo zmęczony, choć jak twierdzi chciał kontynuować walkę. Na szczęście reakcja amerykańskiego sędziego ringowego, Jay'a Nady, który błyskawicznie przerwał ten pojedynek była prawidłowa.

Pozostało 86% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni