Korespondencja z Paryża
Architektem obiektu, w którym poza torem mieszczą się biura federacji kolarskiej i hotel, jest autor toru w Pruszkowie i olimpijskiego w Pekinie Niemiec Ralph Schurmann, najwybitniejszy spec od budowy kolarskich obiektów. Tor jest piękny, ale ma jednak... przeciekający dach, o czym mogliśmy się przekonać w sobotni wieczór, kiedy to głównym sprzętem była szczotka i kilka szmat, którymi wycierano powstającą na środku toru kałużę, ale ma też 250 metrów długości mierzonych na powierzchni syberyjskiej sosny, 9 m szerokości i może pomieścić 5000 widzów (w niedziele ukazał się komunikat o tym, że kałuża powstała nie z powodu dziury w dachu, ale na skutek skraplającej się pary wodnej pod dachem).
My przez wiele lat mieliśmy w Warszawie tor na Dynasach, cieszący mieszkańców Powiśla od 1892 roku, także tor Orła na Pradze, miały też swoje betonowe, odkryte tory Łódź, Kalisz, Szczecin, Wrocław, a w kartach historii kolarskiego Paryża widnieje słynny tor La Cipale w Vincennes, gdzie czwórka naszych torowców wywalczyła w 1924 roku pierwszy, srebrny medal olimpijski. Potem był jeszcze Parc des Princes gdzie kończyły się etapy Tour de France zanim zawitały na dobre na Pola Elizejskie. W Hali Bercy organizowano tez okazjonalnie zawody kolarskie, głównie Sześciodniówki podczas których najważniejszą sprawą było menu i bogata karta win, o szampanie nie wspominając..
Gwiazdą kilkudniowego kolarskiego święta nad Sekwaną był Francois Pervis do niedawna znany tylko specjalistom. W ciągu kilkunastu miesięcy stał się wielką gwiazdą. W ub. roku w Cali wywalczył indywidualnie trzy tytuły mistrzowskie w sprincie, keirinie i wyścigu na 1 km ze startu zatrzymanego. Dokonał tego jako pierwszy kolarz w XXI wieku, czyli na ostatnich szesnastu mistrzostwach świata. Dziś wrócił do domu z kolejnymi złotymi medalami – ma ich w sumie sześć - gdyż potrafił powtórzyć swe osiągnięcia w keirinie i wyścigu na 1 km, przegrywając w ćwierćfinale sprintu ze swym odwiecznym krajowym rywalem Gregory Bauge, trzykrotnym dotychczas, a od wczoraj czterokrotnym mistrzem świata w tej specjalności. Pervis jest też podwójnym rekordzistą świata. Na 200 m ze startu lotnego (9,347 sek) i 56,303 sek (blisko 64 km/godz.) na 1 km ze startu zatrzymanego, obydwa te rezultaty osiągnął w 2013 roku w Aguascalientes w Meksyku, na najszybszym torze kolarskim na świecie. W Paryżu tak szybko się nie jeździ, ale poprawione zostały dwa rekordy świata: Australijki w wyścigu drużynowym na dochodzenie kobiet o blisko trzy sekundy oraz Chinki w sprincie drużynowym.
Niewielka grupka polskich kibiców z flagami czekała na start Katarzyny Pawłowskiej w scratchu, z pewnością najmniej widowiskowej konkurencji na torze. To taki przeniesiony na tor wyścig szosowy rozgrywany dla pań na dystansie 10 km, bez możliwości zdobywania punktów, czyli z długim, często nudnawym oczekiwaniem na końcowy finisz. Na przestrzeni lat, kolarstwo torowe się zmieniało. Z programu mistrzostw świata lub programu olimpijskiego zniknęła rywalizacja w tandemie, 1 km ze startu zatrzymanego, indywidualny wyścig na dochodzenie, w których odnosiliśmy w przeszłości znaczące sukcesy. Wśród 17 medali jakie Polacy wywalczyli na torowych mistrzostwach świata, pięć jest złotych, po sześć srebrnych i brązowych. Złote zdobyli przed laty Janusz Kierzkowski (1 km w 1973), Benedykt Kocot i Janusz Kotliński (tandem w 1976), Lech Piasecki (5 km na dochodzenie 1988). Katarzyna Pawłowska, dwukrotna mistrzyni świata (2012 i 2013), wicemistrzyni z 2014 miała olbrzymia szansę na dogonienie w klasyfikacji wszech czasów Kubanki Yumari Gonzales, trzykrotnej mistrzyni świata. Ale nadzieje na kolejny medal zniknęły dosyć szybko. Polka zaatakowała 10 okrążeń przed metą, ale rywalki były czujne i dały nam się cieszyć tylko przez dwie minuty, likwidując ucieczkę 600 metrów przed metą. Potężna Holenderka Kirsten Wild wywalczyła złoto.