Reklama

GP Polski zakończona po 12 biegach. A miało być tak pięknie

To miało być wielkie święto żużla na Stadionie Narodowym. Ale po 12 biegach zawodnicy odmówili dalszej jazdy. Zaczęło się szukanie odpowiedzialnego. Padło na Ole Olsena.

Aktualizacja: 18.04.2015 22:21 Publikacja: 18.04.2015 22:16

GP Polski zakończona po 12 biegach. A miało być tak pięknie

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

- Jezu Chryste! Nie przypominajcie mi tego! To było osiem lat temu, od tamtego czasu ułożyliśmy kilka dobrych torów - mówił Ole Olsen we wtorek na spotkaniu z dziennikarzami zapytany, czy nie obawia się powtórki z GP Niemiec w Gelsenkirchen, gdzie tor po prostu się rozpadł. Dziennikarze na te słowa serdecznie się uśmiali. Ale w sobotę okazało się, że nie było z czego się śmiać.

Zaczęło się od kłopotów z taśmą. W końcu po godzinie i 45 minutach z trudem udało się rozegrać osiem pierwszych biegów. W końcu organizatorzy zrezygnowali z taśmy startowej i zawodnicy startowali na zielone światło.

Potem dał o sobie znać tor. Po 12 biegach nastąpiła regulaminowa przerwa, ale przedłużała się w nieskończoność. Żużlowcy debatowali o tym, czy jest jakikolwiek sens kontynuować zawody. Z 12 biegów tylko jeden został rozegrany bez powtórki spowodowanej kłopotami z taśmą czy upadkiem któregoś z zawodników.

Spikerzy robili, co mogli, by zająć czymś uwagę kibiców. Ale 50-tysięczny tłum domagał się kontynuowania wyścigów. Już nikt nie chciał się bawić, wszyscy za to wyrażali swoje niezadowolenie głośnymi gwizdami. W końcu gwizdy zamieniły się w okrzyki "Złodzieje!"

W pewnym momencie spiker ogłosił decyzję. Ze względu na bezpieczeństwo zawodników GP zakończono po 12. wyścigu. To wcale nie poprawiło sytuacji. Nawet podziękowania dla Tomasza Golloba i honorowa runda żużlowców nie pomogły. Z trybun było słychać tylko odgłosy dezaprobaty.

Reklama
Reklama

Zawodnicy nie chcieli narażać swojego zdrowia. Nie pomogło nawet straszenie przez FIM karami. Powiedzieli nie i koniec. I otrzymali zakaz wypowiadania się na temat tego, co zaszło.

Od razu zaczęło się szukanie winnego. PZM tłumaczył, że to BSI jest promotorem cyklu Grand Prix. BSI broniła się, że za tor i taśmę odpowiedzialny był Ole Olsen. Olsen nie miał już tłumaczenia.

Duńczyk przygotowywał już niejeden tor jednodniowy. Tylko raz poniósł porażkę. Niestety, druga zdarzyła się w Warszawie. Podobno zawiódł system układania toru. Z powodu uciekającego czasu wysypano całą nawierzchnię naraz i zwałowano. Olsen zwykle układał ją warstwami.

Były mistrz świata z Danii był odpowiedzialny także za taśmę, więc wskazanie winnego nie było trudne. Wszystko powinno być przygotowane perfekcyjnie, miała to gwarantować legendarna już nieomylność Olsena. Niestety, tym razem popełnił błąd. Dla nas wyjątkowo bolesny.

I tak oto dobiegło końca wielkie żużlowe święto na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama