To był najmniej logiczny mecz w historii reprezentacji Polski. Za kilka miesięcy wszyscy wspominać będą tylko niesamowitą końcówkę i najszybszy hat-trick w historii polskiej piłki – Robert Lewandowski zdobył trzy gole w cztery minuty, przy czym dwie bramki zdobył w doliczonym czasie gry. Tymczasem spotkanie z Gruzją obfitowało w nerwowe momenty.
Trzy gole Lewandowskiego był nie tylko najszybszym hat-trickiem w historii biało-czerwonych, ale także drugim w dziejach eliminacji Euro. Szybszy był tylko Turek Arif Erdem w 1999 roku. Na czołówkach światowych serwisów medialnych napastnik Bayernu Monachium usunął w cień nawet hat-trick Cristiano Ronaldo zdobyty w równolegle rozgrywanym meczu z Armenią. Kapitan reprezentacji ma w tej chwili już siedem zdobytych w eliminacjach bramek i został liderem klasyfikacji strzelców. Drugi jest zawodnik reprezentacji Anglii i Arsenalu – Danny Welbeck.
Wymiaru symbolicznego nabrała druga z bramek Lewandowskiego. Padła po tym jak z szybką kontrą wyszedł wprowadzony po godzinie gry, przy burzy braw 56 tysięcy kibiców zgromadzonych na Stadionie Narodowym, Jakub Błaszczykowski. Niechęć między tymi dwoma piłkarzami, do niedawna kolegami klubowymi z Borussii Dortmund, już jakiś czas temu przestała być tajemnicą. Na boisku jednak zawsze potrafili ze sobą współpracować. I tym razem Lewandowski fantastycznym strzałem głową wykorzystał podanie Błaszczykowskiego. Gdy strzelec z asystentem padli sobie w objęcia było wiadomo, że oto fotoreporterzy mają okazję, której zepsuć nie mogą.
Mecz z Gruzją to kolejny dowód, a być może nawet dowód koronny – na przewrotność futbolu. Lewandowski miał kapitalne okazje na samym początku meczu. Gdyby wtedy je wykorzystał, reprezentacja Nawałki uniknęłaby nerwowej końcówki. Tymczasem napastnik Bayernu, który na dziesięć takich sytuacji wykorzystuje dziewięć – obie swoje szanse z początku meczu zaprzepaścił.
Do pewnego momentu jednym z najsłabszych na boisku był Arkadiusz Milik. W pierwszej połowie, gdyby nie oddał strzału z dystansu, wiele osób mogłoby się zastanawiać czy w ogóle zawodnik Ajaksu wyszedł na boisko. Był całkowicie niewidoczny, a całą pracę w ofensywie wykonywali Lewandowski z Kamilem Grosickim i Sławomirem Peszką.